06/2021
***
Ukryję swą twarz,
ze skargą usiądę,
gdzieś tam na progu
istnienia zamilknę.
Światła krawędzią,
prawdy poczęciem,
między ustami
a brzegiem rozpaczy.
Aż ujrzę błękity
świtaniem ciche.
W niemym zadumaniu
w milczeniu płoche
Czyny woli zadrżą,
ogniem zapłoną.
Nad łez obliczem
bladym pochylone.
Spuszczonych powiek cieniem
spokój chłonę.
Między ustami a brzegiem
utkwione.
Tam chaosu noce
płoną pragnieniem.
Sumienia świecę zdmuchnę
dłoni drżeniem.
05/2021
Rozkołysała falą myśli
niesfornych.
Zastygła w źrenicach
bezdusznej otchłani.
I owinęła chłodem umysł
bezbronnych.
Na krawędzi rozpaczy tam,
gdzie słowo rani.
Okruszkiem chleba prószy,
głodnych gwiazd tysiące.
Nadzieją pełną złudzeń,
poczuła kochanka.
Głuchym echem zadrżały,
żalem nuty brzmiące.
Cicha Apologetka
Paryska kochanka.
Sięgając po gorzki kielich,
wino w dłoniach skrywa.
Gdzie odkrywa wspomnień,
paradoksu wrota.
Zagubiona w gęstej mgle,
serce swe odkrywa.
Przemówiła gromkim głosem
Westalki tęsknotą.
Zamilknie głuchy kamień
w letargu uśpiony.
W ramionach Apologetki
ciszą otulony.