Zespół redakcyjny
O Redakcji - kliknij
O Ypsilonie nie zwykliśmy myśleć inaczej jak o naszym dziecku, więc pozwolicie Państwo, że będziemy posługiwać się tą nomenklaturą, a zatem narodził się On roku Pańskiego 2020, dokładnie ciepłego lipca, ku naszej wzbierającej radości.
Do poczęcia doszło w głowie subtelnego i subiektywnie młodego Dżentelmena, który zapragnął uratować świat, a konkretnie dwie przyjacielskie enklawy, które los w tamtym przededniu stawiał w najtrudniejszym życiowym położeniu, a pismo miało pomóc przywrócić im radość życia i tworzenia…I stało się … początkowo przy braku woli i zainteresowania…samych zainteresowanych.
Ale od czego inwencja Pomysłodawcy?!
Nie poddając się takim drobnym przeciwnościom, jak: brak zespołu, brak środków, brak lokalizacji, brak czasu, brak rejestracji, brak czyjegokolwiek wsparcia, brnął…
Wszak nie od dziś wiadomo, że najważniejszy jest płomień pomysłu, zapału i fantazji, który w człowieku drzemie, bo tylko ten, kto go w sobie nosi, może rozpalić swe idee w innych, a tego akurat naszemu Redaktorowi nie brakowało. Był tak zdeterminowany do wcielenia pomysłu w życie, iż zachodziła nawet obawa, że sam zdoła objąć wszystkie funkcje i stanowiska.
Znalazł wreszcie klucz do otwarcia nieotwieralnych drzwi i rzucając od niechcenia swoje: ,, Nie musisz robić nic, tylko zerknij..”, wciągnął nas w tę przygodę niezmiennie zmierzającą do portu,,Ypsilon”.
Początkowo Ypsilon przybrał formę ciała elektronicznego, a następnie zmaterializował się w tradycyjnym, papierowym formacie.
I jak to bywa z niepokornymi dziećmi ekscentrycznych rodziców, robi wszystko, co w jego mocy, by wymknąć się spod kontroli i wyfrunąć w świat. I o ile na to drugie chętnie przystaliśmy, o tyle na pierwsze próbujemy czasem podprogowo wpłynąć, a czasem zwyczajnie przymknąć oko.
Jako że latorośl wydaje się być wysoko wrażliwa, staramy się przykładać najwyższą wagę do troskliwej dbałości o jej harmonijny, systematyczny rozwój.
Trudno o dziecku zwłaszcza własnym wyrażać się inaczej niż w superlatywach, ale też nie chcemy jednocześnie popadać w przesadny samo zachwyt ani w satyrę w tonie Teosiów Piecyków, Walerych Wątróbków czy szwagrów Pikutoszczaków.
Kiedy Ypsilon zaczął się rozrastać, opierzać, ale nigdy nie opancerzać, bowiem pozostaje wiecznie otwarty na poznawanie nowych ludzi i tekstów, przychodzi nam do głowy określenie Boya- Żeleńskiego ,,coraz nieopisańszy”, takim go właśnie teraz widzimy i prezentujemy. Zapraszamy na spotkanie z Ypsilonem – chłopcem w krótkich spodenkach, z ciekawością świata i długim pasmem planowanych sukcesów.
Odwiedzać Go można systematycznie na stronach Internetowych, na kartach druku i ten jeden, wyjątkowy raz w toruńskim ,,Mistrzu i Małgorzacie”.
Na każde z tych spotkań z nieskrywaną radością czekamy – Ypsilonowa Rodzina w składzie:
Tata Sylwek – stworzyciel, twórca wewnętrznego płomienia, dobry duch i organizator, redaktor ds. trudnych i niemożliwych, poskramiacz stron technicznych.
Mama Agnieszka – wielbicielka imiesłowów, generatorka wyzwań, wymagająca wobec siebie i innych perfekcjonizmu, z hasłem na ustach: deptać słowa wypowiadane, hołubić pisane, typ niestadny.
Ciocia Beatka- pracowita mróweczka ukrywająca się pod płaszczykiem Ćmy, dopieszczaczka słów, profesjonalistko – perfekcjonistka, zaklinaczka poezji.
Ciocia Mirka – przedwojenna filosemicka dama, która nigdy nie pokazuje się wielbicielom bez makijażu, rękawiczek i kapelusza, czarodziejka kwiatów i drzew, pisarnica nieodmiennie zakochana w życiu, łagodna w ocenie ludzi i tekstów.
Ciocia Danka – poławiaczka młodego narybku, wielbicielka biedronek, słoneczna Wenus, ciesząca się liczną acz najmłodszą rzeszą wielbicieli.
Ciocia Ewa – wielbicielka pociągów (jeździ nimi kiedy chce i dokąd chce), twórczyni cyklu wierszy dedykowanych, ciepła, promienna i kipiąca dobrą energią.
Wujek Grześ – rzecznik artystów i selekcjoner kandydatów nań, bez zbędnych ceregieli definiujący nierokujących, fraszkotwórca, mentor, opiekun okładek.
Pracujemy w duchu pro bono publico, co oznacza, że nie pobieramy honorarium, ani nie płacimy za teksty.