I znowu się to stało – kolejny człowiek zginął.
Mój człowiek. Przeze mnie. Znowu nie upilnowałem.
Kiedyś było nam łatwiej – ich było mniej i byli bardziej wyczuleni na nasze rady i ostrzeżenia.
Mówili wtedy, że mają intuicję – można i tak, grunt, że działało.
Ale teraz, gdy jest ich tak wielu, a nas nie przybywa…
Cóż, w chwili obecnej na jednego anioła przypada o wiele więcej ludzi niż kiedyś, a na dodatek stali się bardziej oporni na podszepty.
Trudniej nimi dobrze pokierować, a dodatkowo od czasu do czasu nie zauważy się jakiegoś niebezpieczeństwa i tak oto kolejny podopieczny rozstaje się z tym światem.