– Stefanek, do tablicy!
Wstał i posłusznie podszedł, choć nie miało to sensu.
W ogóle nic nie miało sensu.
I nie, nie miał depresji, po prostu coś wiedział i uznał, że czas wyjawić to światu.
Poprawił okulary i westchnął.
– Nic pewnie nie umiesz? – nauczycielka zaczynała być złośliwa.
– Proszę pani, wyliczyłem, że żyjemy w symulacji.
Nauczycielka zaczęła się śmiać, a po chwili rechotała już cała klasa.
– Jedyna, Stefanek. Ucz się tak dalej, to będziesz ulice zamiatać.
– Androidy będą.
– Siadaj tumanie.
Następnego dnia wyliczył wzór na koniec świata – postanowił, że jak nauczyciele i koledzy z klasy wpędzą go w depresję, to go użyje.