fbpx
+48 736-84-84-44
Zaznacz stronę

Było już ciemno na przystanku, gdy zaczepił ją ten przystojny mężczyzna w białym garniturze. Zadbany aż do przesady sprawiał wrażenie żigolaka. Odwróciła się od niego zdenerwowana tym, że nie zdąży na nocną zmianę do gazety. Autobus właśnie podjeżdżał, a on trzymał jej ramię, usiłując przechwycić spojrzenie. – Da mi pani na piwo? – wydobył z siebie zaskakujące zdanie. Żebrak? – pomyślała zdziwiona, gdyż  w pierwszej chwili miała wrażenie, że to podryw. 

   Gdy wracała ostatnim autobusem, ten młody mężczyzna mignął jej na ulicy. Z daleka widziała, jak się zatacza. Musiał zebrać sumę na coś mocniejszego niż piwo.

     Rzuciła torbę na biurko i spadła jak kamień na łóżko w swoim wynajmowanym miniaturowym pokoju. Znużona ledwie dała radę włączyć maleńki, stary telewizorek i zapadła w przyjemny letarg. Zaraz wstanę, przebiorę się, umyję i zjem – pomyślała. Tymczasem zaczął się „Pokój z widokiem” Jamesa Ivory’ego. Lekki wietrzyk  od okna owiewał jej szyję. Nie miała siły wstać. Romans na ekranie wciągnął ją. Przystojny Włoch  i Angielka, piękna Italia, letnie plenery. A ona nie miała na wakacje, praca w korekcie nie przynosiła kokosów. Tak bardzo chciała pojechać na wczasy na włoskie albo hiszpańskie wybrzeże. Musiałaby chyba żebrać, jak ten młody mężczyzna na przystanku. Skupiła się na pokazywanym romansie. Piękne postaci zakochanych spacerujących wśród południowej przyrody. Nie nadążała za nimi, tak była zmęczona. Wlokła się noga za nogą, a oni przyspieszali. – Musimy zdążyć na kolację – rzekł on. Angielka wtuliła się w jego ramię. Zbliżali się do zabytkowego miasta. Tłum przechodniów gęstniał. Nie chciała stracić z oczu zakochanej pary, parła naprzód w zmęczeniu, potrącana przez ludzi na ulicy. Pot ściekał jej ze skroni, zdjęła nakrycie głowy i ściskała je nerwowo w dłoni. Z coraz bardziej urywanym oddechem przyspieszała kroku. Jednak piękny Włoch i Angielka zniknęli gdzieś z jej pola widzenia. Bezradna przysiadła na zabytkowych schodach i rozglądała się wkoło. Przechodnie ubrani lekko i wytwornie, przechadzali się bulwarem. Ktoś rzucił jej wytartą monetę do kapelusza.

Skip to content