10/2024
z cyklu: Reszki bieli
pamięci Henryka Berezy
I.
kształt echa
brzozowego gaju
resztki bieli
figurka świątka
spękany kawałek
magicznej lipiny
pozdrowienie nieznajomego
list z innego świata
i twoje krótkie życie
puk, puk – to ja
w nocy padał deszcz
gotowy odpowiedzieć
usłyszałem twój ostatni
śpiew
II.
wypycham okruchami chleba
moje dziurawe kieszenie
buty połatane rosą
niosą mnie ścieżką
niedośpiewane pieśni
pąsowieją w pamiętnikach
nieśmiałych pensjonarek
ich długie warkocze
oplatają nienachalną myślą
każdy nowy sen
każdemu blaszanemu kogutowi
na kościelnej wieży
dają siły do wskazywania
kierunku
tyle ciszy w gołych rękach
w ogrodach uschnięte
jaśminy
za oknem wyglądający na
włóczęgę
Anioł
zmęczony nieśmiertelnością
w cieniu powrotu
z obawą stąpający po próchniejącym
moście –
prosi o kubek wody
III.
wspólnie z ogniem
piaszczysty brzeg
spogląda poza horyzont
mieszka we mnie
niby Znak
garść zamykająca pięść
z zaciszną szkatułką
gościła kilka ważnych
słów
żadnej z mew
żadnej z fal
piaszczysty brzeg
nie zdradził ni litery
pod nogi kładzie się już
noc
gdy staram się wymówić
Światło
czuję na policzkach
trzepot skrzydeł
i boję się pustego
miejsca
wyciętej łaty w moim
niebie
IV.
nie wiadomo
czy gładkie słowa
przechodzą obok
rzucane lekko
bez niepotrzebnych
grymasów
żadnej ukrytej intencji
czyste urojenie
kryształ
do zawieszenia na ikonostasie
w podniebnym zagajniku
gdzie resztki bieli
natarczywie prześwitują
zbędnym już błękitem