Zatrzymała się na środku ulicy. Słońce świeciło jaskrawym, oślepiającym światłem. Obok przeszedł człowiek w białym garniturze. Bardzo młody, opalony, smukły, wyglądał, jak wycięty z kolorowego magazynu. Wpatrywała się w niego uporczywie. Karty kobiecych pism glamour często błyszczały na jej biurku. Tylu pięknych mężczyzn prezentowało się w reklamach, ale żaden nie dorównywał temu tutaj. Przystojniak wszedł do pubu. Siadła przy nim naprzeciw baru z lustrzaną płytą. Barman wyszedł z cienia.
– Co podać, madame?
Odwróciła się w kierunku mężczyzny w białym garniturze. Obok nie było nikogo. Zobaczyła tylko dym, sączący się z popielniczki, stojącej blisko.
– Pani pali dwa papierosy naraz. Czy coś się stało?
– A ten mężczyzna, który tu był… Widział pan, w którą stronę poszedł?
– Jaki mężczyzna? – kelner popatrzył na nią zdziwiony. – Od godziny nie ma tu nikogo oprócz pani.
– Ten przystojny przed chwilą.
– O tej porze jest tu przeważnie pusto. Szef musi zadbać o lepszą reklamę.
Wstała od stołu smutna i zniechęcona.
– Nie przejmuj się nim kochanie.
Mężczyzna w białym garniturze objął ją ramieniem. Jego głos brzmiał głucho na pustym przystanku.