fbpx
+48 736-84-84-44
Zaznacz stronę
Rozmowa z aktorem Pawłem Delągiem – Sylwester Kurowski

 

– Zacznijmy trochę prowokacyjnie i filozoficznie, Pańskim zdaniem człowiek jest z natury dobry czy zły?

 Myślę, że trzeba wierzyć, iż człowiek jest lepszy niż  nam się wydaje. To zdanie pochodzi z książki Rutgera Bregmana pod tytułem: „Homo Sapiens. Ludzie są lepsi, niż myślisz”. Ciekawy autor, który prowadzi czytelnika za rękę, wykorzystuje najnowsze badania i analizy próbując zgłębić ten temat.

Czytając jego książkę i opierając się na badaniach, które przeprowadził, wybieram tę właśnie opcję,  że ,,człowiek jest lepszy niż myślisz”. Inaczej jako gatunek nie przetrwamy. Jeżeli nasza natura jest zła, tak, jak chce głosić Kościół, to my tego po prostu nie przetrwamy. Największy humbug (czyli mistyfikacja), który przyszedł do naszej cywilizacji, to twierdzenie że człowiek jest z natury grzeszny, w związku z tym trzeba te błędy hamować przez regulacje, przepisy, przez zakazy i nakazy.

Bregman podaje przykład książki ,,Władca much” [przyp. red: autorstwa Williama Goldinga], która była koronnym dowodem na to, że natura człowiecza jest zła i która opowiada historię grupy dzieci, konkretnie chłopców, którzy wylądowali na bezludnej wyspie, bardzo szybko organizując sobie porządek oparty o hierarchię i przemoc. Pointa tej książki jest taka, że nasza natura jest zła. Bregman dokonał długotrwałego researchu i znalazł historię grupy chłopców, którzy udali się łodzią na wycieczkę i zgubili się u brzegu Tasmanii. Przez trzy miesiące byli odizolowani. Jak się potem okazało, ta społeczność wspierała się nawzajem, pomagała sobie. Był element solidarności i troski o drugiego. I tam został przytoczony taki przykład: ,,jeżeli mieli sytuację konfliktową, a jeden z nich był nie w porządku w stosunku do innych, udawał się na drugi koniec wyspy, aby sprawę przemyśleć”.

To, co powiedziałem, nabiera szczególnie znaczenia w kontekście wojny, która toczy się tuż za naszą granicą, gdzie widzimy brzydką naturę ludzką, agresję połączoną z brutalnością.

W kolejnej książce, tym razem Harariʼego [przy. red.: Harari Yuval Noah] autora książki: ,,21 lekcji na XXI wiek” jest wątek liderów. Dlaczego liderami zostają najczęściej jednostki psychopatyczne albo narcystyczno-psychopatyczne? Przecież w szkole, jeśli taka jednostka się pojawi, to nie jest akceptowana przez grupę. Z takimi chłopcami czy dziewczynkami dzieci nie chcą się bawić. Zatem, co się takiego dzieje, że później takie osobowości działają często na pograniczu prawa lub przekraczają to prawo, a do tego potrafią zawładnąć sercami i umysłami całych narodów? Niektóre narody, jak chociażby naród rosyjski, mają do tego predyspozycje.

– Myślę, że każdy naród w pewnych uwarunkowaniach mógłby zrobić to samo.

– Pewnie tak. Chociaż to nie Polacy budowali obozy koncentracyjne, łagry, nie Polacy budowali cały system represji. Chociaż mogliśmy to widzieć na przykładzie Berezy Kartuskiej, gdzie przebywali czołowi działacze demokracji.

– Wróćmy do Pana…Pamiętamy Pana wspaniałą rolę Marka Winicjusza w ,,Quo vadis” w reżyserii Jerzego Kawalerowicza z 2001 r. Ale wcześniej był:

Teatr – Debiut w 1993 r., gdzie wystąpiłem w roli zbójnika Łamagi w spektaklu ,,Na szkle malowane” Ernesta Brylla w reż. Krystyny Jandy. 

Debiut na dużym ekranie (rola Dolka Horowitza) w ,,Liście Schindlera” Stevena Spielberga. Rewelacyjny start. Wraca Pan wspomnieniami do tamtych czasów?

– Wracam, na przykład po premierze filmu ,,Prawdziwe życie aniołów”, który jest oparty o życiowe doświadczenie Krzysztofa Globisza. Wspomnienia ożywają we mnie, kiedy spotykam tych ludzi, z którymi pracowałem, z którymi się uczyłem. Tych ludzi jest niestety coraz mniej, bo to pokolenie artystów po prostu odchodzi, a wraz z nimi pewien świat, który był mi dany, kiedy zaczynałem wchodzić w życie zawodowe. On ulega zapomnieniu, odchodzi. Wspomnieniami wracam też do przeszłości, kiedy mam coś napisać, podzielić się doświadczeniem. Ale generalnie koncentruję się na przyszłości, na nowych wyzwaniach, na dalszym rozwoju artystycznym i osobistym.

–  Podobno zaczął Pan pisać książkę. Na jakim ona jest etapie?

– Książka… Powstało coś, co faktycznie jest zapisem literackim, ale myślę, że chyba nie jest jeszcze czas na to, dlatego że znakomita część tej książki ma charakter wspominkowy, czy też narracyjny i w dużej mierze dotyczy tego, czego doświadczyłem na Wschodzie, a czas jest teraz taki, że wydaje mi się, że nie jest to odpowiedni moment na tego typu historie. Dlatego na razie  wstrzymuję się z jej wydaniem.

– Wyreżyserował Pan trzy filmy. Patrząc chronologicznie:

 ,,Zrodzeni do szabli” – to osadzona w XVII-wiecznej Polsce historia młodego szlachcica i rycerza. ,,Pani Basia” – historia emerytowanej nauczycielki, która zachorowała na nieuleczalnego raka płuc. ,,Human to human” – seria miniatur dokumentalnych, pokazujących losy uchodźców z Ukrainy.

 Reżyseruje Pan filmy opowiadające prawdziwe historie, w których dramatyzm wzrasta. Aż boję się czwartego filmu. Czy możemy zdradzić, jaki on będzie?

– Może tym razem będzie to zmierzało w kierunku rozrywki. Ale faktycznie są tematy bliskie każdemu z nas i myślę, że opowiadam historie, które mnie zaczepiają, interesują, bolą albo chcę się podzielić jakąś historią, bo jest po prostu niezwykle piękna. I jak podsumowuję, co zrobiłem w moim w życiu, to najważniejsze są dla mnie te filmy, z którymi się w stu procentach identyfikuję. Z takimi, jakie one są. Nie wszystkie są doskonałe, zawsze można byłoby coś poprawić, ale pod każdym z nich się podpisuję. Wiem, że sprawiają ludziom radość i wywołują w nich emocje. I myślę, że taką właśnie funkcję powinniśmy pełnić jako artyści. Tymi filmami nie dać się zmamić, że robimy tylko rozrywkę. Chodzi o to, żeby te filmy nas zatrzymywały, żeby chociaż trochę modelowały nasz światopogląd albo, żeby nas inspirowały i utwierdzały w tym, że jednak ,,człowiek jest lepszy niż myślisz”.

Czy to prawda, że kolejny Pański film będzie filmem historyczno-kostiumowym?

– Prawda. Pracujemy nad nim, nawet tytuł już jest…

 – Czy to ,,Renegaci”?

– Tak, ,,Renegaci”. Powiem tylko tyle, że dobrze by było, gdyby jak najwięcej ludzi trzymało kciuki za ten film. Zrobimy wszystko, żeby był ciekawy i oryginalny.

– Jego akcja rozgrywa się w XVII czy XVIII wieku?

– To XVII wiek. Wydaje mi się, że to swego rodzaju cezura, i że od tego czasu można myśleć o nas jako o narodzie współczesnym, że to wtedy powstały jego fundamenty. Możemy oczywiście powoływać się na mitologię słowiańską, która jest szczątkowa, niestety mity polskie zostały zniszczone. I to przez Kościół w X-XI wieku. Musimy wspomagać się mitologią ruską, nie rosyjską, tylko właśnie ruską, czy inaczej kijowską. I widzimy, jak się przecinają te mitologie, np. skandynawska z ruską. Nie mówię o czasach nowożytnych, czyli o kształtowaniu się postaw, również tych demokratycznych i o takiej świadomości, że ta Rzeczpospolita była szlachecka, o wolności szlacheckiej, ale o tym, że ta Rzeczpospolita była również Rzeczpospolitą Żydów i chłopów. Sądzę, że to jak my na siebie patrzymy, szczególnie po II wojnie światowej, kiedy społeczeństwo przeżyło ogromne zmiany w strukturze społecznej, zrozumienie tej mentalności chłopsko-szlacheckiej jest dla nas ważne. Krótko mówiąc chłop był przez panów bity, i ta Rzeczpospolita szlachecka, która z jednej strony niosła wspaniałe zabytki architektury, niosła ze sobą wspaniałe zwycięstwa, które zbudowały potęgę kraju, która dała nam: powód do dumy, husarię, zwycięstwo pod Wiedniem, Chocimiem, Arkany… a z drugiej strony ta sama szlachta, utraciła ten kraj, stworzyła sobiepaństwo upatrując w nim swój egoistyczny interes i korzystając z nadmiernej wolności doprowadziła do upadku Rzeczpospolitej. To jednak gdzieś później podstawy tego narodu polskiego wykuwały się pod koniec XIX wieku. W okresie romantyzmu. Po upadku kolejnych powstań szlacheckich: powstanie listopadowe, styczniowe, bez wielkiego ruchu masowego. Ci chłopi dopiero się odezwali za Jakuba Szeli, dopiero potem stanęli w obronie Rzeczpospolitej w 1920 roku. I bez zrozumienia tego wszystkiego i bez tego elementu bicia chłopa, który nie czuł się Polakiem, tylko jakąś osobną nacją, nie zrozumiemy dzisiejszych nas. Naszych wszystkich kompleksów.

– Ale też nie można oderwać się od tej wspólnej historii z Białorusinami, Rusinami, Litwinami, choćby Chodkiewicz: Polak czy Litwin?

– Obywatel Rzeczpospolitej. To była rodzina litewska, która się spolonizowała. Chodkiewicz był wodzem polsko-litewskim. Wspaniałą postacią, która budowała swoją siłę na Rusi, czyli na terenie współczesnej Ukrainy. Był Żółkiewski, byli Wiśniowieccy, którzy byli książętami ruskimi. Ale wpływ kultury polskiej był ogromny i to jest istotne. Mówili po polsku, pisali po polsku, identyfikowali się z tym, czym była wówczas Rzeczpospolita. Bardzo sobie cenię wielokulturowość polską, która była do czasów rozbiorów Polski, a nawet dłużej, bo przecież to zjawisko możemy  obserwować właściwie do 1939 roku.

Ten tygiel, to bogactwo różnorodności daje mi ogromną radość i stanowi wielką satysfakcję, dlatego, że dostaję swoją wolność – wolność wyrażania, ale też cała struktura wewnętrzna, czyli intuicja, intelekt, wyobraźnia dostają takiego kopa, adrenalinę. Lubię ten rodzaj energii, zaangażowania, ryzykowania.

Jedną rzecz chcę podkreślić: filmy, które robiłem do tej pory (wszystkie!) miały dosyć niskie budżety; a mimo to nigdy nie było przekroczenia czasowego. To też jest dla mnie znak, że wszyscy, cała ekipa, pracujemy solidnie i z zaangażowaniem na rzecz tego samego. Ja nie znoszę takich sytuacji, które się przecież zdarzają, że przyjeżdża ekipa, żeby zarobić parę groszy i wszyscy pracują, bo muszą. To niesie złą energię i  nie chciałbym robić takiego filmu.

– Czy spośród zagranych ról, potrafi Pan wybrać swoje ulubione?

– Tak, mam ulubione role. Mógłbym nawet wymienić kilka tytułów, ale oczywiście tego nie zrobię. Są takie filmy, które bardzo lubię i chętnie do nich wracam, dzięki temu, jakich ludzi tam spotkałem, no i też ceniąc materiał, jaki powstał.

– Czy łatwo się Panu pisze scenariusze: to proces, czy myk i gotowe?

– Scenariusz powinien być prawdziwy, ale nieść z sobą jakiś rodzaj tajemnicy. To, co dla mnie jest ważne, to żelazna konsekwencja i logika, zbudowanie go na solidnym, zdrowym, prawdziwym fundamencie. Pisanie, tworzenie, to pasjonująca przygoda, trochę jak odkrywanie za każdym razem nowych światów.

– Ma Pan też w biografii epizod muzyczny. Śpiewa Pan, czy tylko czasem nuci pod prysznicem?

– Kocham muzykę i jestem żywo zainteresowany jej rolą i powiązaniami z kinematografią.  Do współpracy przy moich filmach zaprosiłem Korteza i to było super. Muzyka sprawiła, że film dostał: dodatkową energię, rytm i jakąś własną tożsamość. Usłyszenie muzyki stworzonej specjalnie do filmu – było czymś niesamowitym.

A wracając do pańskiego pytania, czasem śpiewam pod prysznicem, bo po prostu bardzo lubię śpiewać.

Bardzo dziękuję za rozmowę.

-Dziękuję.

Skip to content