Od kilku lat znana jest mi poezja Doroty Płoszczyńkiej – socjolożki, malarki, autorki tekstów piosenek. Kobiety z darem postrzegania, analizy i syntezy rzeczywistości, w dzieciństwie zauroczonej twórczością Małgorzaty Hillar.
Dialog literacki rozpoczęła debiutem w Merkuriuszu, periodycznej gazecie polskiej. Publikowała na łamach Nowego Wyrazu, Miesięcznika Literackiego i Poezji Dzisiaj. W roku 1981 wydała tomik poezji ,,Wejść w inny wymiar”, a następnie ,,Światło i Cień”, ,,Coolminaje”, oraz ,,DREAM CENTER METAFORY”, jak i w Antologii Poetów Polskich, a także w prasie literackiej Polonii w Londynie. W 2023 r. weszła na rynek wydawniczy kolejnym tomikiem poezji ,,Antyrama”.
Tytuł i grafika okładki zbliżone do estetyki abstrakcji, odwołującej się, w moim przekonaniu, do kubizmu analitycznego i reguł rządzących procesem myślenia. Uchyla drzwi. Zaprasza do wnętrza potrzebą uwolnienia od schematów, stereotypów myślenia dających złudne poczucie bezpieczeństwa, bez potrzeby rozwoju wymagającego, skądinąd sporego wysiłku emocjonalnego, werbalnego, intrapersonalnego czy interpersonalnego.
Zatem biorąc do rąk najnowszy tomik Doroty Płoszczyńskiej, pomiędzy jego tytułem a treścią otwiera się czas i przestrzeń na pytania, wygenerowane wymową kompozycji układu graficznego okładki. Wytłuszczone czerwienią TY, wprost zadaje pytanie: Czy jestem antyramą zamykającą swój świat, bez potrzeby wychodzenia poza jego hermetyczne terytorium? Eksponuję w niej i chronię treści ważne, ze wskazaniem na obraz ograniczony krawędzią nieprzekraczalnego? A jeśli, to, co jest w centrum obszaru, który odgradzam? Czy stać mnie na wyjście poza? W poznawanie, uczestniczenie, nieustanne tworzenie? W świadomość życia po coś, dla kogoś i czegoś ważnego?
Możliwość weryfikacji pierwszych skojarzeń inspirowanych okładką, przyciąga…
Zatrzymałam się z nieotwartym jeszcze tomikiem w dłoniach:
przestrzeń / jest w słowie i między słowami / w zadumie oddechu […]
,,Antyramę” tworzy zbiór około 40 wierszy z pełnią myśli zawartych w esencjonalnych miniaturach poetyckich, a także nieco dłuższych formach o treściach ujawnianych w relacjach między wyrażeniami wymagającymi od twórcy odwagi i swobody w podejściu do języka, do jego semantyki. To ciąg obrazów przesuwających się jeden po drugim i niejako samorzutnie wypływających z siebie. W nieoczekiwany
a logiczny sposób, tworzący portret kobiety niezwyczajnej i jednocześnie uniwersalnej. Uwikłanej we współczesne realia. Kobiety wrażliwej, silnej, kochającej, ze skrystalizowanymi poglądami i systemem wartości.
Wybór formy nie wydaje się przypadkowy:
w nocy z piątku na sobotę / po długich rozmyślaniach / o redukcji słowa na / rzecz obrazu / powstał wiersz / rozebrany do naga […]
Tomik otwiera miniatura, moim zdaniem, klucz do dalszych rozważań określający tematykę i stosunek Poetki do słowa pisanego, do inspiracji twórczej:
wydałam / wiersze / na świat / na pastwę losu […]
Za jego sprawą coraz szerszymi kręgami uobecnia się spektrum twórczości Poetki:
dom / miejsce / gdzie kłaniają się ściany / odległość / jest sprawą umowną / […] / słowa których za dużo / znajdują swoją przestrzeń / a lęków ubywa i / nie jest za późno
Z grą znaczeń, oczekiwań i dojrzałych emocji definiujących najbliższe i najważniejsze miejsce na ziemi, niewolne od frustracji, zawiedzeń, niespełnień:
gadanina / mówiłeś dom / a ja wieszałam obrazy / […] / mówiłeś my / cisza zapadła / […] /
z drzewa spadały wersety / ziarenka prawdy
W tej mistyce modlitwy codzienności forma wypowiedzi Poetki staje się mykwą, słowo – żywą wodą
w akcie ablacji po zetknięciu z bylejakością, z niemym przyzwoleniem na przejawy śmierci uczuć, pragnień, dążeń, wreszcie doświadczeń przeobrażanych w życiową mądrość:
ulga / porozmawiajmy / o ablucji / wielka bowiem wina / krąży od myślenia do czynu / […]
I nie jest istotne, czy zło niszczy emocjonalnie, czy fizycznie. Czy dzieje się w wymiarze makro, czy mikro świata ludzi, fauny i flory? Meritum stanowi bowiem proces destrukcji wartość życia, tak samo jedynego dla człowieka, porzuconego psa czy połaci karczowanych lasów:
wyznanie / jestem psem / osowiałym / mój pan zamieszkuje planetę / wiecznej separacji / […] / toczy się wojna słów / kolejny pan / usprawiedliwia przemoc / […] / głuchoniemi mijają mnie / bez wyrazu
Jesteś tym, co wypowiadasz / i tym co widzisz […] parlando / odwracając bieg zdarzeń / od przyzwyczajenia / od woli / do woli puentuje Poetka w bez granic, zmierzając do podsumowania
w tytułowym wierszu: antyrama
[…] / w zaułkach prymarnych emocji / toczy się walka o harmonię / i prawo przetrwania […]
Autorka zachwyca kunsztem poetyckim. Perfekcyjnie operując leksyką, tworzy emocjonalne obrazy wchodzące w interakcję z indywidualnym doświadczeniem czytnika:
Między polowaniem na ludzi, a polowaniem na zwierzęta jest cienka granica krwi;
w tym także zabarwione poczuciem humoru:
pocałunek to pytanie / z pierwszego piętra / czy parter jest wolny/ przed pytaniem / ugryź się w język.
,,Antyramę” budują słowa o konsystencji plastycznej materii, z której Poetka wyobraźnią i środkami artystycznymi rzeźbi kształty znaczeń, nadając im perspektywę i kształt naznaczony indywidualną, twórczą linią papilarną realną, a jednak niepozbawioną tajemniczości.
I stają się namacalne i nadrealistyczne… jednocześnie.
Spojrzenia Poetki nie sposób zamknąć w żadnej ramie. Lekkością pióra w niedosycie wyrywa się w poznanie, domaga nieskrępowanej przestrzeni z prawem do współtworzenia rzeczywistości świadomej, iż…
Dano ci życie, które jest tylko opowieścią. Ale to już twoja sprawa, jak ty ją opowiesz i czy umrzesz pełen dni. (M. Hłasko)
Opowieść Doroty Płoszczyńskiej wypełnia, zachwyca. Trzeba ją usłyszeć. Trzeba poczuć wyjątkowe brzmienie myśli w metaforze sugestii, przeczucia, świadomego niedopowiedzenia, w prawdzie przekazu nasączonego emocją.
Dorota Płoszczyńska
wydałam
wiersze
na świat pastwę losu
przemiał
dialog z nieznajomym
na spawy nieziemskie i czas
nieokreślony
*
gadanina
mówiłeś dom
a ja wieszałam obrazy
ustawiałam stół pod puste talerze
robiłam porządki w szafie
nanosząc poprawki
na skali uczuć
mówiłeś my
cisza zapadła
w koronkach kwiatów
zatem pisałam
przewrotnie
o raju języku ognia obcowaniu
kuszeniu duszy
z drzew spadały wersety
ziarenka prawdy
dodawały pikanterii zbłąkanym
podróżom na przekór poetom historii
i wspólnym wieczerzom
*
lato w pełni
siedzę w jednej kropce
w jednej kropce z wykrzyknikiem
i przez zęby cedzę myśli
zagłuszane psim skowytem
*
zastanawiam się
ile apatii z empatii
*
drobiazg
miała być dolina światła
rajski ogród
pokarmy proste
chleb i wino
miało być wewnętrzne dziecko
pies kot schody
i wózek pełen lalek
historia szczegółu
na kartce papieru
miał być czas
bez cienia wojny
i świadków nieobecnych
bez zaklęć ćwiczących nas w sprzecznościach
miała być modlitwa
która przeistacza sens
jaki śmierć
nadaje życiu
miały być skrzydła
*
przestrzeń
jest w słowie i między słowami
w zadumie oddechu
muśnięciu pędzla na płótnie
w nucie pomiędzy nutami
w czasie
pułapce punktów widzenia
w rodzaju
i we właściwości
*
brakuje mi
tego co pierwsze i najważniejsze
światła nadającego światła rzeczom
dotyku zostawiającego ślad
w drodze donikąd
słowa trzymającego na dystans powietrze
myśli o możliwości niemożliwego
pytań zadania myśli
naoczności bez granic
miejsca które wszystko
w sobie skupia i zawiera
czułości przełamującej pojęcia
czy hipotetycznych grawitonów
przenoszących miłość
w źródło natchnienia
brakuje nieobecności nieobecnego
zapachu wzajemności
rozmów przaśnych
żarcików na stronie
dialogu oddechów
i wyznania winy