Chciałbym kiedyś przejść do historii w jakimś obiegowym powiedzonku, że ludzie na myśl o czymś przywoływać będą moje nazwisko. Wiem również, że na taką rozpoznawalność trzeba zapracować. Przyjęło się, że ten albo tamten mówi, że nie jest wszechwiedzący tak jak jasnowidz z Człuchowa.
Ludzie będą bali się oddychać
Krzysztof Jackowski: Moje osiągnięcia nie są tak szeroko znane. Owszem, zdaję sobie sprawę, że ludzie mogli o mnie słyszeć, ale raczej nie zagłębiali się w to, co robię na co dzień. Mówię o sobie jako o całokształcie, tymczasem nie jestem oceniany jako całokształt. Jednak do nikogo nie mogę mieć pretensji, ponieważ nikt nie ma obowiązku zajmowania się Krzysztofem Jackowskim i jego pracą.
Mowa oczywiście o Krzysztofie Jackowskim – człowieku znanym i przez jednych podziwianym, a u drugich wywołującym różne emocje, nie zawsze te pozytywne. Skandali i niejasności wokół jego osoby narosło sporo. Skąd się one wzięły? Najpewniej z braku zaufania do takich praktyk. Wszelkie zjawiska paranormalne stoją bowiem w sprzeczności z nauką Kościoła Katolickiego. Polska to w znacznej większości kraj katolicki i wszystko, co nie jest oparte na faktach i naukowych analizach, nie jest traktowane poważnie. Pomoc ze strony: jasnowidza, wróżbity, tarocisty, czy przewodnika duchowego jest często podważana, bo przecież jak to zweryfikować, a poza tym wizje bądź wróżby nie mogą być czymś, co możemy uznać za pewnik. Sam Jackowski stwierdza, że jego podpowiedzi nie za każdym razem bywają trafne. Rację miała Lońka z Potopu Salci Hałas, która powiedziała: że nie da się przewidzieć przyszłości, ponieważ przyszłość to nitki na wietrze, które różnie się mogą przepleść. Można tylko trochę zajrzeć pod podszewkę. I tak właśnie jest z wszelkimi przepowiedniami. Przeróżne czynniki warunkują zadzianie się danej sytuacji, toteż taka niepewność zmiennych powoduje, iż te „nitki na wietrze” mogą się zapleść w zupełnie inny od oczekiwanego sposób. Pytający być może spotka na swojej drodze miłość życia, ale musi zostać spełniony szereg warunków, bo w innym wypadku miłość przejdzie bokiem. Poza tym Krzysztof Jackowski musi się wyzwolić z autosugestii, tego, co projektuje mu jego własny umysł. A to z kolei jest niebywale trudne. Osoba udająca się po pomoc do Jasnowidza, powinna przynieść ze sobą jakiś przedmiot związany z człowiekiem, który na przykład zaginął. Tych przypadków zresztą jest najwięcej. Jackowski prosi, aby mógł zostać sam i przykłada do czoła przyniesiony przedmiot, może to być na przykład odzież. Za wizję pobiera opłatę w wysokości 200 złotych. Nie jest to cena wygórowana, biorąc pod uwagę, że stawki bywają dużo wyższe, a Jasnowidz z Człuchowa ze swoimi dokonaniami mógłby żyć na przyzwoitym poziomie. Nieraz jednak zwraca uwagę, iż rzeczy materialne nie mają dla niego jakiegoś szczególnego znaczenia. Jego historia i doświadczenia życiowe pokazują, że chce być blisko ludzi i ich spraw, daleki tym samym od błysku fleszy i czerwonych dywanów. Jednak dzięki swojemu darowi przepowiadania zaznał uroku bycia tym, o którym się mówi. W książce Przemysława Lewickiego poznamy na przykład okoliczności jego pobytu w Japonii i udziału w pewnym eksperymencie.
Krzysztof Jackowski jest obecny w sieci: na swoim kanale opowiada, co go irytuje, drażni, jakie ma przeczucia, chętnie również wypowiada się o sprawach politycznych, czy aferach kryminalnych. Autor poświęca sporo miejsca w publikacji właśnie tym omawianym przez Jasnowidza sprawom: zaginięciu Madzi z Sosnowca, tragedii w Tryńczy, czy tajemniczej śmierci Andrzeja Leppera. Krzysztof Jackowski był w bliskiej znajomości z liderem Samoobrony, o czym być może nie wszyscy wiedzą. Wypowiada się również na temat: katastrofy smoleńskiej (odrzuca teorię o zamachu), ostatnich wyborów prezydenckich (sam w pierwszej turze zagłosował na Krzysztofa Bosaka) oraz epidemii koronawirusa. Już dawno przepowiadał, że ludzie będą bali się oddychać. Wizje Krzysztofa Jackowskiego mają często kasandryczny, katastroficzny wymiar. Z tego zresztą powodu nie śledzę jego wypowiedzi na kanale internetowym, bowiem moje stany lękowe i tak przekroczyły dozwolony poziom. Poszukuję chociażby małej stabilności, którą czasem trudno dostrzec w dzisiejszym świecie. Co ciekawe, Jackowski w swoich wizjach dotyka, wydawać by się mogło fantastyki. Otóż, stwierdza, że niebo będzie zanieczyszczone. Skąd taka myśl? Na niebie prezentowane będą reklamy, na podobnej zasadzie jak billboardy w miastach. Już dostaję gęsiej skórki i dreszczy na samą myśl.
Pewnie jak każdy człowiek, Jackowski ma swoich zwolenników i przeciwników. Sam nie jestem zbytnio zainteresowany śledzeniem wypowiedzi Jasnowidza w sieci, bowiem dywagowanie, probabilizm i teorie „co by było gdyby…” nie należą do mojego sposobu myślenia o tym, co się dzieje w świecie. …Chiny coś tam, Iran coś tam innego, a rakiety Iskander, coś… W ogóle nie przepadam za takimi rozmowami.
Co się zaś tyczy samej publikacji Przemysława Lewickiego, w której Jackowski opowiada o swoim życiu i kolejach losu, warto na ten portret spojrzeć z dystansu. W jakiejś mierze, choć nie lubię tego określenia, jest to po prostu produkt marketingowy. Świadczą o tym chociażby hasła na okładce „kulisy życia”, „niezwykły dar”. Książka miała się dobrze sprzedać. Wypowiedzi samego Jackowskiego oraz różnych osób, które się z nim zetknęły, w swej intencji zakładały przybliżenie znanej postaci z Człuchowa. Przeważnie jednak są to kurtuazyjne pogaduszki, niewnoszące za wiele do ogólnego przesłania książki. Krytycznie o Jasnowidzu wypowiada się natomiast Mariusz Sokołowski, który chyba przestał wierzyć w jego zdolności. Kontakty Krzysztofa Jackowskiego z policją to zresztą osobny temat. Są dyplomy i wyróżnienia, którymi można pokryć całą ścianę, ale też oficjalne komunikaty z komend wojewódzkich z całej Polski, gdzie nikt nie przyznaje się do współpracy z Jasnowidzem. Mam zresztą nieodosobnione wrażenie, że Krzysztof Jackowski ma żal do tych ludzi, domagając się atencji. W pewnym sensie czuje się niedoceniony, stąd jego wyrzuty. Czy powinien szukać poklasku i zauważenia, a może jednak działać, niekoniecznie czekając na brawa, zostawię do Państwa refleksji.
Na kartach książki pojawia się stwierdzenie, że w nas dorosłych dzieci umarły.
Odnoszę wrażenie, że Jackowski czyni wiele, aby niespecjalnie darzyć go sympatią. Sam jestem do jego osoby mocno zdystansowany, chociaż z drugiej strony, jest w mojej pamięci już bardzo długo. Wizjoner z Człuchowa nie ma szczęścia, jeśli chodzi o przestrzeń, w której żyje. Polski zaścianek, niezbyt fortunne podejście do ludzi, którzy mają zdolności parapsychiczne. Co ciekawe, ostatnio znikły z anteny wszystkie programy ezoteryczne. Może być niebezpiecznie, jeśli będziemy dążyć do jednej jedynej prawdy głoszonej przez miłościwie nam panujących. Najlepiej za magię uznać to, co nieprzychylne władzy i na dobre zamknąć usta tym, co będą się buntować.
Przemysław Lewicki (ur. 1990 roku w Przasnyszu). Z internetową redakcją „Super Expressu” związany od 2015 roku. Ukończył politologię na UKSW. Fan Arsenalu Londyn, twórczości Henninga Mankella oraz Queen.