fbpx
+48 736-84-84-44
Zaznacz stronę

Wędrówka Joanny – Ewa Szelburg-Zarembina

„Wędrówka Joanny” Ewy Szelburg-Zarembiny wchodzi w skład cyklu „Rzeka kłamstwa”, na który składają się pozostałe powieści: „Ludzie z wosku”, „Miasteczko aniołów”, „Iskry na wiatr” i „Gaudeamus”. Książkę „Wędrówka Joanny” wydał Państwowy Instytut Wydawniczy w 1957 roku. Została przetłumaczona m.in. na język niemiecki. Podczas II wojny światowej w sierpniu 1944 roku Ewa Szelburg-Zarembina i Józef Zaremba dostali się do obozu w Pruszkowie. Maria Kwaśniewska – oszczepniczka, olimpijka i pracowniczka Czerwonego Krzyża – zauważyła małżeństwo Zarembów. Powiedziała niemieckiemu oficerowi, że to autorka znanej powieści „Johannas Wanderung”. Gdy Ewa Szelburg-Zarembina pokazała mu kenkartę, on spojrzał na nią i powtórzył: – O! „Johannas Wanderung”. Prawdopodobnie czytał powieść przetłumaczoną na niemiecki. Być może nawet ten fakt uratował Zarembów przed dłuższym pobytem w Pruszkowie.

       Akcja powieści „Wędrówka Joanny” rozpoczyna się latem 1893 roku i obejmuje wydarzenia na przestrzeni kilkunastu lat. Fabuła jest znacznie dłuższa, gdyż w jej skład wchodzą zdarzenia dotyczące postaci, czasu i miejsca przed właściwą akcją. Główną postacią jest Joanna Macieszanka – córka Macieszy. To z jej punktu widzenia patrzymy na pozostałych bohaterów książki. Będąc dzieckiem – ma jedenaście lat w chwili rozpoczęcia akcji –  poznaje życie, które nie powinno być jej udziałem. Po śmierci swej matki Franciszki wraz ze starszą siostrą Krystyną trafia do domu Wincenty, gdyż ich ojciec Kasper Maciesza żeni się powtórnie. Dziwnym  trafem kolejni mężowie wyjątkowo pięknej Wincenty umierają. Najpierw zmarł Melchior Brożdż, pozostawiając jej z pierwszego małżeństwa syna Aleksandra, potem wspomniany Kasper, także pozostawiwszy dwie córki, następnie młody Celestyn, z którym Wincenta miała bliźnięta Teofila i Michała. Mężem wdowy będzie jeszcze młynarz Firmanty, słynący z bardzo lekkomyślnego podejścia do życia. Uwodzicielska i jak zawsze piękna Wincenta ma silny charakter. Rządzi twardą ręką, o czym przekonał się Aleksander podczas jednej z rozmów. Jest silna, zwinna i zręczna, ale też przebiegła, perfidna i okrutna. Gdy dowiaduje się, że Krystyna była z Firmantym w rybackim szałasie, mści się, mówiąc że wyda ją za mąż za wdowca Zenona Bydałka z Olszowej Kępy. Krystyna jest zakochana w młynarzu Firmantym. Z tego związku urodzi się dziecko, ale los jego i matki okaże się tragiczny.

Wszyscy mieszkają we dworze obok młyna we wsi Podgaje, niedaleko miasteczka Przysucha. Na podstawie mijających pór roku wyznaczających rytm życia, możemy się dowiedzieć, jak żyli ówcześni ludzie. Były inne warunki bytowe, ale niezmienne pozostały ludzkie sprawy: miłość, romanse, sieroctwo, niechciane ciąże, brak właściwej opieki nad dziećmi, trudny dostęp do lekarzy i do leków oraz do edukacji. Ludzie uciekają się do pomocy znachorki Bocianichy. 

Wincenta ma wiele spraw zaplanowanych. Krystynę chce wydać za mąż. Nawet jedzie z nią w odwiedziny do przyszłego męża. Dziewczyna nie chce brać z nim ślubu i nie weźmie. W myślach poprzysięgła zemstę na Wincencie za ten ukartowany przez nią plan. Aleksander otrzymuje w spadku młyn w Zagajach i tam się przeprowadza. Joanna często kryje się w ligustrowych krzakach, tu znajduje spokój i ukojenie, i może się wypłakać. Opiekuje się bliźniętami Wincenty. Kiedy już są odchowane, Wincenta organizuje pobyt u wujostwa. Joanna trafia do domu wuja Ksawerego Gołębiowskiego – brata Franciszki – i jego żony Julii do wsi Palikije. Mieli oni syna Zygmunta, który zmarł młodo. Julia nie może się pogodzić ze stratą. Natomiast mąż jawnie romansuje ze służącą Maryną. Joanna wszystko obserwuje i przeżywa. Żal jej wujenki Julii. W domu dzieją się różne sprawy,  których świadkiem jest dziewczynka. Przede wszystkim jednak ciężko pracuje. Szczególnie wtedy, gdy Maryna wyprowadza się od rządcy Ksawerego. Joanna jest zaniedbana, brudna i nieuczesana. Przysuwa do komina stołek i staje na nim, by ugotować jedzenie.

Po pobycie u wujostwa trafia do dworu w tej samej wsi. Tu samodzielnie uczy się czytać. Dziedziczka chce ją wydać za mąż za człowieka starszego o 30 lat. Choć ma dopiero 16 lat, postanawia, że sama zdecyduje o swoim losie. 

Będzie na służbie w miejscowości Skrzynna, ale za tę pracę dostanie pieniądze. Zamieszkuje u Róży i Szczęsnego Dederków. W końcu poznaje ogrodnika Kaja Gozdawę i z nim zakłada rodzinę. Mieszkają w Żeleźnie (ta miejscowość naprawdę nazywa się Nałęczów). Rodzi się Salomea zwana Salusią lub Meą.

W powieści jest wiele wzruszających scen, ale i wiele tragicznych opowieści. Autorka opisuje je w sposób naturalistyczny. Kobiety nie mają zbyt wiele do powiedzenia, a już szczególnie te słabe i chorowite na ciele lub umyśle. Ich los jest przesądzony. Nikt nie myśli o  kształceniu Joanny. Julia biernie godzi się ze swoją dolą. Musi znosić we własnym domu rządy służącej Maryny, z którą mąż ma syna. Joanna idąc pieszo do wujostwa zatrzymuje się przy kramie. Marzy o grzebieniu. „Dziwna rzecz, na jeden tylko przedmiot miała ochotę tak wielką, że łzy napędzała do źrenic: na jasny rogowy grzebień. Oczywiście, nie mogła go kupić nie mając pieniędzy. Zresztą nawet jej to nie przyszło do głowy. Przyglądała mu się i stała, myśląc o jednym: o tym, jak to jest, gdy matczyna ręka czesze włosy takim grzebieniem”. A co ją spotkało po przyjściu do domu wujostwa? Wujenka obcięła jej piękne, długie włosy… 

Joanna mimo tułania się po różnych domach i rodzinach, nie narzeka na swój los. Niańczy bliźnięta Wincenty i bardzo je lubi. Gdy dowiaduje się, że zmarły, szczerze współczuje ich doli. Z czasem staje się na tyle silna i samodzielna, wręcz harda, że potrafi się sprzeciwić innym. Widzi obłudę i zakłamanie ludzi. Jest osobą wrażliwą. Nie zapomina o tym, jakie miała dzieciństwo i młodość. Współczuje kobietom, z którymi miała do czynienia. Przypomina sobie los siostry Krystyny i macochy Wincenty. Co było przyczyną ich nieszczęścia? Czy miłość je zniszczyła? Śni jej się Wincenta, która jest pątniczką. Mówi do Joanny: „- Od Matki Boskiej Gidelskiej wracam. Po drodze wstępowałam do Matki Boskiej Skępskiej. Czeka jeszcze na moje odwiedziny Matka Boska Kodeńska i Ta, co na Piaskach mieszka. Ale już teraz do domu mego idę, do Matki mojej Najświętszej wracam, na Jasną Górę”. 

Ciekawe są opisy życia dawnych mieszkańców. We wsi Palikije w domu Makusków była „piszcząca bida”. Rządca Ksawery powiedział Joannie, żeby poszła do Makusków z sadłem i z mąką, bo Makuskowa choruje po kolejnym dziecku, a Makusek kradnie ziemniaki z dworskich kopców… Opis świniobicia czy prania w domu rządcy, wyprowadzenie szczurów przez Cygana, opis przygotowań do śniadania wielkanocnego w domu Róży i Szczęsnego Dederków czy historia związana z żarem w palenisku są scenami, które działają na wyobraźnię czytelnika. Mnie urzekła opowieść o żarze, który zgasł, gdy wujenka Julia odprawiła Marynę. „Największy kłopot miała Joanna z ogniem. […] Od tej pory ognie, które następowały po nim, rodziły się z trudem, żyły krótko. Po odprawieniu ostatniej dziewki służebnej, przyszła kolej na Joannę. Krzesała ogień krzesiwkiem, próbowała rozniecać go siarnikami. Iskry z krzesiwka padały bezduszne, blade, nie mające w sobie żadnej siły. Siarnikom ułamywały się płonące główki i czerniały w locie, nim dotknęły rozpałki. […] Tak więc Joanna nie mogła na chwilę odejść od komina, nie mogła na chwilę spuścić go z oczu. Któregoś dnia udręczona do ostatka, przypomniała sobie nagle Joanna Bocianichę i jej sposoby. […] Schowawszy go (garnek – przypis B.C.) pod fartuch wyszła z nim o zmierzchu. Szła nie wiedząc jeszcze, dokąd pójdzie. Nie znała tu ludzi we wsi. Wszystkie chałupy wydały jej się jednakowe i jednakowe wszystkie dymy z chałup. Bała się omylić. Na cóż byłby jej żar ze swarliwego ogniska? Albo z takiego, które nie jest szanowane? 

Przystając, wahając się, kołując, doszła aż do torfowisk. Tu natknęła się na chałupę, ostatnią po tej stronie drogi. Stanęła. Stoi i widzi przed sobą w czarnej czeluści paleniska wesoły ogienek igrający tuż pod czerwoną od żaru brodą starucha, który trzykrotnie dmucha nań powołując go do życia uroczyście. Słyszy wyraźnie dźwięczne pozdrowienie: – Bądź pochwalony! 

Zamrugała oczami w nagłym przypomnieniu: to musi być Makusków ta chałupa. 

– No, tak, rzeczywiście.

Joanna weszła do izby poprosić Makuskową o ogień. W izbie był tylko stary. Bez wielkiej chęci nakładł Joannie żaru do garnczka na popiół. 

Podziękowała i wyszła pośpiesznie. Teraz należało biec kłusem”.

Od tej chwili ogień zadomowił się na dobre i był przyjazny.

Na uwagę zasługuje słownictwo Ewy Szelburg-Zarembiny. Wydaje się, że jej styl jest charakterystyczny tylko dla niej i łatwo odróżnić jej plastyczne opisy. Pisarka stosuje nie tylko dawne wyrazy jak „pośnik” (postne potrawy), „cyganek” (nożyk), „przywstydzona” (zawstydzona), „przezieradło” (lustro), „babka powijalna” (akuszerka) i liczne powtórzenia („- Joanno, moja Joanno, powiedz mi, proszę, po co ty tu jesteś?” – pyta samą siebie. Występują porównania („Krystyna chodziła biała jak wapno”, „usta szare jak popiół”) i przenośnie („nad lasem wałkoniły się leniwie chmury”, „[…] że milcząca kuchnia zamieniała się od razu w czyściec, pełen dusz pokutujących i zamiast pilnować garnków, trzeba było odmawiać nieskończone modlitwy za owe dusze zmarłe, ogniem zwabione i w ogniu siedzące”). Często występują niedopowiedzenia („Krystyna obudziła się w środku nocy w bólach. Wiedziała, że przyszło na nią, co musiało przyjść, ale nie wiedziała, jak sobie poradzić”). 

Powieść oparta na motywie wędrówki w dosłownym i przenośnym znaczeniu z pewnością  jest warta zainteresowania i przeczytania. 

Skip to content