07/2022
Jesień
Przyszła wyprostowana jak chryzantema
z uśmiechem słodko – drwiącym,
z włosami po pas…
Stąpała niczym sarna zwinna
a losy jej targał wiatr…
Liście czerwienią rumiane
słały dywany przestrzeni
Z ulotnością rosy
szła polami naga
Wiatr ją gnał
Deszcz ziębił
Słońce suszyło liście
W szarej ziemi asyście…
Jeszcze nie wszystkie
wiersze napisałam
Jeszcze nie wszystkie wiersze napisałam
Jeszcze szuflada nie pełna
Jeszcze w głowie myśli się kolebią
Jeszcze tworzę…
Ten który siedzi w zakamarkach ciszy
Dojrzewa jak ciasto na zakwasie
Kwitnie w zaułku duszy
Rozkwita tęsknotą przaśną…
06/2021
Zamarznięta rzeka
Repertuar jej spojrzeń
Zielony od trawy
Pognieciony w szuwarowych
zaroślach
Odzyskał blask wschodzącego słońca…
Absolutna aluzja
Stałego wielbiciela trzeszczy pod młodym drzewem
Zapukałam do drzwi
i weszłam bo przygnała mnie stara miłość…
Zamarznięta rzeka odtajała
Zostaję w niej na zawsze…
Niebieskie aleje
Niech moje szare zamyślenia otworzą drzwi
zwichrzone impetem
Niech rozległe niebo pokryje
niebieskością blade lico dziewczyny
Niech czarne gałęzie drzew ozłoci
jasna purpura rozległego nieba
Niedaleką drogę pokonałam bez kresu
Inny klimat inna noc
Wielki rok wstępuje szczeliną cichego fletu
Niech gra na listkach niebieskich
Niech gra alejami do szczęśliwości…
05/2021
Wiara
Schowam lęk w pachnących życiem włosach
Przeczeszę na bok utkany z kwiatów lawendy
Powrócę do wiary drogą usłaną płatkami skruchy
Wejdę na pańskie łąki od kuchennych drzwi
schodami ułaskawionych myśli…
Chcę wierzyć gwiazdom
schowanym w łąkach niebieskich
I ptakom ukrytym w nocnych zakamarkach
Chcę wierzyć że życie do nas należy…
Zapłakał…
Pamięci Marty,
która zginęła tragicznie w wieku 16 lat
To jesień szła drogą gdy w lesie zabrakło drzew
Pokaleczona stąpała ścieżką do raju
Zbroczona krwią szukała stawu
by wykąpać brudne czyny i grzechy nieswoje…
Nie powie już gwiazdom o nocnym teatrze
w którym duchy grają na lirze
Nie przysiądzie pod krzyżem zmęczona tułaczką
Nie zaśpiewa ptakom pieśni o pierwszej miłości…
Dziewiczym promieniem ogrzeje zimne serca
co wśród paproci szukają złotego runa
Nie ma słów podobnych do jej włosów
i nie ma dźwięków ulubionej piosenki…
Uleciało życie jak sen poobiedni
Uleciało chociaż nie miało pozwolenia
Zapłakał wiatr strumieniem łez słonych
i ciszą umarłych serc…
Zapłakał…
Nie śpię
Boję się słów które jutro usłyszę
Piasek w głowie
Nie śpię
Ślepe szkiełka w oczach
Mgła wokół i boląca cisza
Nie śpię
Serce drży jak galaretka na cieście
Dłonie drżą owinięte w bandażach
Ciągle nie śpię…
„Traktat o umieraniu”
Ostatni pociąg odjechał
Na torach został kurz…
Słychać oddalający się stukot, nie ma miejsca w nim już…
Nim bilet oddasz do kasy,
nim zamkniesz niedoczytaną książkę,
konduktor zawoła :” na dziś podróży wystarczy”
Tabletkę popijam lemoniadą.
Słodko gorzki zestaw ratuje mi oczy. Znowu widzę…
Tryskające wodospady mają uzdrowić pęknięte serce.
Czy zdążą?
Umieram od wewnątrz skazana wyrokiem
nie mojej rzeczywistości…
Umierają dni zatrute cykutą a Sokrates szaleje z radości…
Umierają noce wzgardzone oziębłością.
Cykają świerszcze, a Ty patrzysz w ciemności…
04/2021
Hortensje
Hortensje z Twojego ogrodu pachną jeszcze latem
i kawą na tarasie…
Przybędę gdy zakwitną błękitem pełna entuzjazmu i animuszu…
Bo ma być pachnąco z nadzieją w zaułkach aż do zmierzchu
i nim księżyc wzejdzie z nonszalancją w głosie…
Hortensje z Twojego ogrodu zdobią szarość
co nastaje czasem bez powodu…
Przybądź gdy opadnę kwiatem wśród złogów i liści…
Mądrość
Pszennej mąki zapachem ozdobiła pola
Gdy żar spływający za dnia palił łąki przy nadziei
A pożar nad stepami zakończył zwykły dzień…
Wypiękniała kwiatem nasturcji, co przyozdabia
opuszczony sad
W odbiciu lustra pokochała siebie
Nieco przygarbiona czasem przyprószona ciężarem troska
Iluzja iluminacji
Schodząca ze sceny przyfarbowana kolorami złudzeń
Ubarwiona etosem chwili
Mądrość
najmądrzejsza
w sobie rozkochana
czysta w czystości
jedyna…
03/2021
Spomiędzy
Spomiędzy traw żółto-złotych wynurzył się Twój dotyk
Co pachnie namiętnością i miętą…
I żar chlebowych źdźbeł trawy uniesiony w dal…
To Ty
Bliski gwiazdom i oczom Emmanuel
Bliski moim oddechom i soczystym winogronom
To Ty
Delikatny zapachem magnolii o poranku
I lepkim miodnym pocałunkiem
Spomiędzy niebem a niebem
Niebieska gwiazda wędruje do Ciebie
Przyjmij ją z niebiańskim błogosławieństwem
Mistyka
Jako świtezianka udam się o poranku do prowincji,
gdzie lawendą usłano chodniki, gdzie martwe prawdy pochowano
z godnością, gdzie czekasz na mnie z różą w dłoni…
Czy to nie jest taniec w krainie uczuć ponad poetami,
uczuć zagubionych po drodze i obrzędów między gwiazdami
W taki dzień pobiegnę do lasów i rzek,
nazbieram jagód, obmyje brudne dłonie
i uwierzę tobie…
Wracam
Z czasem odeszłam żeby powrócić w obliczu
słońca upalnego i dojrzałej bawełny…
Wracam taka sama i inna
Pachnąca sitowiem niewinna lub winna
Wracam z amarantowym widokiem Twoich oczu
Z niezniszczalnym spojrzeniem w dal…
Z czasem odeszłam by wrócić
by zrywać garściami słodkie owoce z drzewa przeszłości…
02/2020
Na poprawę
Schodami do nieba wespnę się, gdy będzie
za późno na cokolwiek…
Nadzieją przyozdobię wszystkie zgasłe gwiazdy
Pomaluje kolorami natchnień wzburzone niebo…
Nie poznasz mnie
Przyjdę nowa
Inna …na poprawę…
Przyjdę porą letnią, gdy pachną trawy
Przyjdę w sukience amarantowej
ze sztandarów uszytej…
Będę światłem dla ludzi, co zgubili drogę w obłokach…
Będę….
Wolność
Dziś myślę o wolności, mam dużo wolnego czasu
Czy wiem, jak ona wygląda?
Czy przyodziana jest w białe skrzydła, czy czarne ?
Jakie ma oczy?
Wyłupiaste, wytrzeszczone a może delikatne, jak dalie
albo niebieskie, jak niebo błękitne, jak woda w potoku?
Jaka jest wolność?
Czy bezkresna, a może skuta kajdanami, czerwona od krwi?
Wolność okrzyknięta wolnością, otulona namiętnością
Poszukajmy jej we dwoje. Ty spojrzysz na północ, ja zaglądnę
w zakamarki różne…które z nas ją dostrzeże pierwsze?
A może ktoś inny, nieznany, obcy, a może ktoś bliski…
A ona zapukała z wieczora, gdy lampy oświetliły drogę.
Zapytała o nocleg. Nieproszona weszła, rozgościła się na dobre.
Wybrała. Tak, to przyszła wolność.
___
01/2020
Esmeralda
Jest fantazją ułudą marzeniem
Jest pragnieniem ugaszanym tęsknotą
Esmeralda…
Dziewczyna niewinna
subtelna jak woalka koloru bieli
To ona pani z naprzeciwka
tajemnicza z różą we włosach
Kobieta kot przemykająca nocą
między domami
Muza piękność błękitu szafiru i złota
Nieodgadniona, wyśniona
Esmeralda…
Mgła poranna
Rozlana mlekiem po polach osiadła
w kanwie życiowych zdarzeń
Wyleguje się niczym kot na parapecie
Powłóczystą woalką wystrojona od rana
Skostniała, wynurzona z popiołów ulicznych i gestów…
Ciszy szeptem otulona
połamana hałasem wstającego dnia
Niewinna dziecina z zimnymi stopami
boska tancerka w krótkiej spódnicy…
Mgła poranna…
Nadzieja na poprawę
Powyginane szprychy
w kołach twojego bicykla
Dętki bez powietrza
Uszło życie…
Jesteś kopią swojej matki
przekalkowaną, odbitą na ksero
Zdruzgotaną…
Odjadę w nadziei na poprawę
Poszukam wody i siły
Nie ruszam nogami i ręce opadły
To boli tyle razy
I nie ma usprawiedliwienia…
Nigdy nie…
Nigdy nie wiedziałam, że jesteś jawnie ukryty
za liśćmi, paprociami codzienności…za przywołaniem…
Skryty za parasolem przed szarością i obłudą
W cieniu drzewa, w schowku na zrozumienie
Nigdy nie wiedziałam, że czekasz na spotkanie
tęskniący
głęboko od serca. Nie wiedziałam…
Nie wiedziałam, że czas będzie naszym drogowskazem
do szczęścia i przeznaczenia
Czekam…