fbpx
+48 736-84-84-44
Zaznacz stronę

Michał Piechutowski

08/2023

Kwestia filozoficzna

Nie wiem skąd przychodzę
Ani dokąd zmierzam
Ale jedno wiem na pewno
Okropnie bolą mnie nogi

 

mikrofalowe promieniowanie tła

kiedy o tobie nie myślę
i tak bezustannie szumisz w mojej głowie
jak w radiu albo niedostrojonym
telewizorze starego typu
nie odbieram czysto fonii ani wizji
ciągle mam zakłócenia
niewyraźny głos nieostra twarz
lecz to ty a raczej pamiątka powstania
naszego wspólnego wszechświata
big bang w intymnej skali
jednak nawet jego ekspansja przyspiesza
a my się coraz bardziej oddalamy
razem z galaktykami które stworzyliśmy
nasze drogi już nigdy się nie przetną
nie widzisz mnie z okna
mieszkania w lepszej dzielnicy
nie widzę cię z okna
mieszkania w gorszej dzielnicy
ale tylko ty nie widzisz w tym problemu

 

To my

My bezcieleśni
Nie oddziałujemy grawitacyjnie
Bo nic nie ważymy
Nie posiadamy żadnej gęstości
Dlatego wszyscy się mieścimy
Na łebku od szpilki
Jesteśmy tylko mglistym
I być może niechcianym wspomnieniem
Jak echo powidok lub cień
To my odpowiadamy za déjà vu
Sny o lataniu
I o spadaniu w przepaść

 

Ruchy Browna

Był taki czas, gdy nie wiedziałem,
Która ręka jest lewa, a która prawa,
I nie byłem ich w stanie składać do modlitwy, tak…
Bolała mnie twarz od ustawicznego śmiechu,
A lodówka świeciła pustkami.
Za dnia myśli grzechotały w głowie,
A noc nie sklejała ich w senne widziadła.
Ja sam odbijałem się od pustych ścian mieszkania,
Pływając w gęstej zawiesinie dymu, kurzu i smrodu
Jak cząstka czegoś, czegokolwiek, w probówce.
Pewnego dnia przyszedł do mnie Jezus, chyba on
I zapytał, czy chcę być uzdrowiony.
Wiem o tym od policjantów, a oni od świadków,
Bo ja nawet go nie zauważyłem,
Więc odpowiadam za nieumyślne spowodowanie śmierci.
Strzelałem na oślep.

 

Skip to content