fbpx
+48 736-84-84-44
Zaznacz stronę

Poezja Krystyny Mazur

 

04/2020

 

CZYTAĆ Z DRZEWA

Arystoteles myślał o kobiecie jak o istocie pomiędzy
okaleczonym mężczyzną a niewolnikiem.

Platon wierząc w wędrówkę dusz zapewniał
że ciało niewiasty otrzymujemy jako karę za grzechy.

Eurypides stwierdził, że jeden mężczyzna
jest więcej wart niż tysiąc kobiet.

Nietzsche uważał, że kobieta nie dojrzała do przyjaźni.
Utknęła w roli kota, ptaka w najlepszym razie krowy.

Rousseau przekonywał, że rolą pań jest zaspokajanie
płci nadrzędnej W każdej innej dziedzinie brak im geniuszu

Dysertacje filozoficzne budzą większą grozę
niż disco polo i horrory razem wzięte.

A jednak udało się nam zejść z drzewa

 

***
Nie jestem jeszcze za stara
ani za bardzo wyedukowana
by kierować się zdrowym rozsądkiem

Nie ufaj mi kiedy śpię i kiedy nie śpię
bo ciszę zakłóca nie tylko
wiatr w liściach trzciny

Idąc wyprzedzam samą siebie
W ramionach tulę puste biodra
Wokół oczu rozkładam linie nie proste

A te małe brązowe kropki na dłoniach
to rozsypane gwiazdy Nie wierz
tym, którzy mówią, że to plamy wątrobowe

Zobacz między palcami
wskazującym a serdecznym
zmieściłam Gwiazdozbiór Skorpiona

 

 

03/2021

 

 

w las
PIERWSZE JEST SŁOWO

stary dom w ruinie
domknięte drzwi
skamieniałe okna

urwane wersy na strzępach muru
zastanawiają

słowo
dwoje nowych ludzi  

Adam

zdejmujemy je z cegieł
formatujemy nadając znaczenie
i wychodzimy z lasu

nie upadnę gdy trzymasz mnie za rękę
nie zawrócę

 

NIE ZAMYKAJ DRZWI

Gdy zbieram śmieci po zimie
i obmywam się z mrozu
Przetrwałam, więc chowam kolce
Uczę się nowego imienia

Nie skrzypię chociaż niebo burzy się
przypominając numery butów ubrań i domów
z których wyrosłam
Wypuszczam się zielenią

i wcale nie czuję się słaba.nie musisz mnie naprawiać
Sama rozbiorę się na części, rozpracuję bałagan
z hasłami dostępu wirtualnymi małpami
oraz poetami w stanie spoczynku

Z powietrza zdejmuję kwiaty
otwieram je na pszczoły i przemieniam w owoc
Zarastam dziką różą
dziewanną dziurawcem

więc zrywaj mnie
Tańcz mnie nocą świętojańską
aż staniemy się początkiem i końcem
Drogi Mlecznej

 

CZAS NIEDOKONANY

Coraz więcej słońca przywiera do twojego głosu
bliskość wewnątrzkomórkowa jeszcze może się rozbić
o pierwsze wcale nie lepsze drzewo i podrapać boleśnie

Zawieszam bardziej od wczoraj błyszczące oczy i drogę
bez odwrotu. przyśpieszam tętno spowalniam oddech
nie przekraczając granicy Cokolwiek zrobię będzie mi zaliczone

Nocny chłód utknął w morzu martwym
i leniwe przegania czas z kąta do kąta
pod powierzchnią rodzi się życie

 

LISTY DO NIEZNAJOMEGO

Jeżeli widział pan moje ślady koło brzozy
to znak że idzie wiosna i czas zbierać oskołę
z moich oczu włosów i rąk
Z pustego spichlerza z cienia z błota
będę wołać pod kwitnącą wiśnię
Pozwolę się głaskać a pan będzie
mruczał dotykał smakował i nazywał
to co się rodzi

Pan się śmieje gdy opowiadam o poranku
w jeszcze nieposkładanej pościeli
niewypitej kawie i niedoczytanej kromce książki

Pan się śmieje kot drapie
Spróbuję więc wpisać się w kartkę
bez kratek

 

OBSESJA

jesteś wierszem
którego jeszcze nie skreśliłam
choć widzę błędy
psujące kompozycję

gdy składasz się w całość
zamykam oczy
na innych

chowam tamte wersy
i znowu próbuję taniec chocholi
jesteś wierszem
który jeszcze się pisze

Skip to content