Bircza
Na dno głębi
spada droga
ze szczytu wzgórza
swoje nazwy
wyznaczają granity
Stalowe źrenice ptaka
na osiedle patrzą
W gnieździe kamiennych stosów
głos liści dębowych
zapowiada spoczynek
spracowanym dłoniom
Droga
Dla ciebie
chciałbym
napełnić puchar
Na drogę do oazy
potrzebne mi twoje światło
Żegnanie z akacją
Mówiłaś kiedyś
o akacji
że zakwitła motylami
prosiłaś o kwiat
Po kolczastym pniu
wspinałem się
by dotrzeć
do białych kiści
kiedy wróciłem
odeszłaś
Posypały się motyle
odarty z woni kwiat
zwiądł