08/2023
Powtarzalność
żyję we wszystkich moich matkach
które mnie urodziły odrzuciły
lub zaniosły na szumiące przymorza
żyją wszystkie moje dzieci
w gwiezdnych trybach
przyczyny i skutku
wciąż mijamy się przyciągamy
wiecznotrwałe stworzenia
z karmicznego mroku
rozproszone na krawędziach słońca
przysiadamy na chwilę
by napełnić się miłością
z mlecznych piersi
obłaskawić surowe słowa
wykarmić obietnice
i wrócić po oczyszczenie
błogosławię wszystkie moje matki
i siebie w nich
Przemieszczanie
szare trzewiki utknęły
w rozpadlinie czasu
bosymi stopami kaleczysz trawy
coraz głębiej w korę jesionu
przez chwilę przynależysz do drzewa
wyrastasz świeżymi pędami
składasz przysięgi
za które rozlicza cię ciemność
rozsypujesz się w węgiel
i smużki dymu
w pęknięciu słońca
pachniesz nową obietnicą
wyczekiwaniem nienarodzonego
przenikasz krzyk
stawiasz wilgotne stopy na wierszach
przeskakujesz ciężkie otoczaki
w kapryśnym nurcie
zdjęcia rozsypują się ze starości
mchem porasta
krzyż
Trwanie
spokój drzew
zakorzeniony w bytowaniu
i ciszy ziemi
kiedy wrastasz w jednię z brzozą
przestajesz być formą
porzucasz imię
i prawieki wcieleń
płyniesz sokami pod białą korą
połykasz wiatr śmietankowe obłoki
karmisz się harmonijną obecnością
i trwaniem
w przytuleniu
zielony liść serca
wyciąga szyję ku słońcu