05/2020
Jeden wiersz do…
Czy można oswoić śmierć?
W świecie, w którym panuje kult życia, mówienie o śmierci, umieraniu, jest tematem tabu.
A przecież ona, wpisana w życie, jest pewna jak nic innego.
Chociaż umieranie towarzyszy nam każdego dnia, śmierć jest odległa, jakby nie dotyczyła nas samych i naszych bliskich. Zawsze też zatrzymuje w biegu i zaskakuje.
Dziękuję za wszystko Tato i wciąż nie wierzę.
córka pszczelarza
jeszcze
zagląda do pustych rękawów
błękitnej koszuli z nadzieją
że wyciągnie cię jak królika z kapelusza
stań się
opuszczonym miejscem boli myśl o tobie
dłonią dotyka powietrze, oswaja kolejne dni
ubiera sukienkę, patrzy w niebo
tato rozkwitły twoje kwiaty
z łąk pszczoły lecą do uli
02/2020
cisza przed burzą
czarna mucha na białej firance
lato skleja wszystko, lepkie myśli zawładnęły światem
kleimy się do siebie na coś, na nic , na niewiadomo co
ten upał, kobieta, mężczyzna
kobieta odwraca głowę, mężczyzna milczy
lubi milczeć w tamtą stronę, zamyka oczy by widzieć
kobieta zakłada nogę na nogę
cisza przed burzą, sierpień 1939
wszystko toczy się zwyczajnie, może prawie zwyczajnie
polscy himalaiści wspinają się na Nanda Devi
mężczyzna zdobywa kobietę, kobieta patrzy
letnicy wracają z wywczasów
kto przedstawi w kasie kartę zgłoszenia
przy kopaniu rowów przeciwlotniczych
otrzyma bilety po 1,5 zł do bliskich rzędów
premiera 5 września, mężczyzna kupuje bilety
początek roku już w poniedziałek
cała Polska robi wyprawki
marszałek z 31 sierpnia na 1 września gra w pokera
noc jest parna, cisza przed burzą
powietrze stoi, mucha porusza skrzydłami
judasz
pocałunek ze szczególnym okrucieństwem
jednak bardzo ludzki
kiedy sznur ostatnim wspomnieniem
zaciskał pętlę
dziś tamte sandały 20 cm nad ziemią
nadal każą mi wierzyć
w twoje człowieczeństwo
___
01/2020
Champion
Boże tobie nie powiem
faux pas ten twój świat niekiedy uśmiecham się do ciebie
od cudów życia tego nie chcę odpoczywać ale przecież wiesz
ewa w raju nie miała wyboru
ten adam, ten wąż, to jabłko
a ona woli gruszki
Himmelpforten
Andrzejowi Mleczko
do nieba bram
cóż za arogancja, planujesz życie
jakby tabliczki nagrobne były zupełnie niewidzialne
obcasy dłuższe niż spódniczki, biodra zataczają kręgi
to lato jest duszne, jakaś dłoń w czyjejś dłoni
linie papilarne zakręcają w prawo, potem w lewo
przecież odejścia i powroty są takie oczywiste
latem nikt nie myśli o wiośnie, końcu lata, końcu czegokolwiek stopy biegną brzegiem rzeki, świeci słońce
wiosną jest cicho i pusto, przybywają tabliczki na cmentarzach imiona pisane kursywą patrzą, przymykasz oczy
rozmawiasz z Teresą, Clausem, Wernerem
most nie łączy, woda płynie w górę rzeki.
pięć kroków
codziennie o tej samej godzinie
budzę się z nieznośnym bólem głowy
mniej więcej w tym samym czasie
pies sąsiadów zaczyna zawodzić
ja patrzę w brudne lustro , on w drzwi
obrazy za oknem maleją
tyle domów, domy jak pudełka zapałek
kiedyś skończy się chleb i zapałki
trzeba będzie wyjść
nie wiem czy potrafię chodzić
pięć kroków do łazienki , osiem do kuchni
dziś zapukał listonosz zamknąć mocniej
czy próbować otworzyć
poetki
tłuką de volaille’e, pieką
noszą siatki z zakupami
mają nip-y , pesele, telefony
modlą się i przeklinają z pasją
podatki płacą
tylko czasem
błękit musną
w scenerii gwiazd
kapną myślą na papier
zaistnieją oswojonym słowem
w koronie drzew ukryte
uśmiechać się będą
do siebie