03/2021
Pamięć
półtora metra pod ziemią
odnajduję znaczenie pamięci.
wygrzebuję ją, choć jest jak tłuczone
szkło – rani palce i duszę.
ból uświadamia mi tylko ułomność
ludzkiej natury. nadaje ton konwersacji,
sięga dalej niż wczoraj i jutro.
dalej niż te sto pięćdziesiąt centymetrów.
nie ma granic.
mimo to grzebię dalej,
plądruję.
mój upór przybiera formę szaleństwa.
powtarzam się. używam tych samych
słów, perfum.
tak samo się uśmiecham.
Piach w szprychy
tygodnie. a może lata świetlne
czekaliśmy. ostudzeni w biegu
do miejskiej łaźni, wciąż mijając
się z rzeczywistością, gubiąc
tłuste plamy w betonowych klatkach.
żadnych okrucieństw, prócz nas samych.
żadnego przebaczenia. tylko histeria
na widok światła.