06/2022
– – za kreowanie i zatrzymywanie chwil w miniaturach i metaforach emocji przechadzających się poetyckimi uliczkami emigracji.
O tajemnicy czasu
W samotności
Niemego, londyńskiego ogrodu
wiosenne przebiśniegi
Budzą Sokratesa
Ze snu o dialogu
Zawiera przymierze
Z wiecznością
Zamyka się wieko
Nikłościami pajęczyn
Okute
Ono dotrzyma tajemnic
W pieśni kosa płochliwego
Zaklętych
Sokrates zadzwonił nocą
Anioł w Londynie
Zobaczyłam anioła
Sprzedawał marchewkę pomidory i truskawki
Niebieskooki
Jasna szeroka twarz
Otoczona bielą
Tylko skrzydło trochę ułamane
Podniósł blade powieki
Zagubiony w językach
Jąkał się…
Opuściłam głowę
Niepodobna…
Taki młody
Nasza Nike opuszczona w Londynie
Londyńskie gołębie
Kartka zadziera nos
Słońcem wiedziona
Złudą
Dniem
W skwarze pękającym
Wilgocią szemraną
Gołębiem nakarmionym
Woda nasyca wolę
Rozcieńcza suchość ziaren
Rozmawiają
Ludzie
Rozmawiają
Ze zwierzętami
Letnie zauroczenie
Tęsknota
Wieczorem
Nie marzę
O lubelskim bruku
Zamazuję jego szarość
Zapachem dojrzałego złotem słonecznika
Wachlarz brunatnych
Żółtych liści
Zapowiada zmiany
Walizka
Zroszona
Przetarta
Latami
Czekająca
Raz tu
Raz tam
Dzielą nas oceany
A tam
Bruki
A po nich przeszły wojskowe buty
I moje czerwone szpilki z kokardą
Zahaczając o wyrwy wyłomy
Na ulicy Czwartek w Lublinie…
Pustelnia na Wzgórzu Czwartek
Moja samotnia opuszczona
Wymoszczona podlaskim drewnem
Zarośnięta
Niewidoczna
Spokojna dniem i nocą
Kadr słońca nad jeziorem Łukcze…
Piaskiem umorusana
Dzieckiem roześmiana
Stopą zakołysana o drobiny…
Obok szedł ojciec
Stopą przekopywał miękko ścieżynę
Kadrem słońca letniego rzeźbioną
Tak zostaliśmy
Idziemy…
Obracając
Klepsydrę jeziornego piachu