fbpx
+48 736-84-84-44
Zaznacz stronę

Poeta – niedzisiejszy
Poeta
Gra na strunach 
Linii wysokiego napięcia
Przysiada z gołębiem na dachu
W bocianim gnieździe 
Opowiada bajki pisklętom
Po deszczu maluje tęczą niebo
Razem z pszczołami zbiera nektar
A potem 
Częstuje nas swym miodem
Od pierwszej strony do ostatniej…

D Cz- M  A.D. 20.07.2002 r.

Ten wiersz napisałam o Marianie, dla Mariana, bo taki właśnie był Marian Jan Kustra. Zakochany w poezji, oddany jej i tworzący ją całym swoim sercem, całym sobą. On po prostu siadał, brał kartkę, długopis (później otwierał komputer) i… pisał. Tak, jakby tam w środku, ktoś siedział i mu dyktował, co ma napisać, a pisał pięknie. Przepiękne miał metafory… Pisał o wszystkim, co go bolało, co kochał, pisał o prawości, o braku sprawiedliwości, o okrucieństwie, o bezmyślności, o żalu i śmierci… tak, jak przystało na prawdziwego poetę… 

Lubiłam poezję Mariana … dużo jej wtedy czytałam, razem też pracowaliśmy nad Jego utworami, moimi i wielu innych osób zaczynających oraz tych, którzy już z poezją byli w przyjaźni od lat. Można powiedzieć, że uczyłam się od najlepszych, poznając jednocześnie młodą lirykę… 

Marian był osobą bardzo otwartą, ambitną, a jednocześnie pływającą w chmurach. Tylko będąc tam, wśród obłoków, mógł tak wiele dostrzec, tak wiele przemyśleć i nam przekazać. Chyba nawet o tym nie wiedział, ale był naszym drogowskazem, nauczycielem. Jego poczucie humoru sprawiało, że zapominało się o trudnych i niemiłych sprawach, chociaż na chwilę. Próbował naprawić świat, chociaż ten mały, nasz świat, który nas otaczał i czasami nawet mu się to udawało. Poprzez poezję docierał do naszych dusz, do naszej świadomości i prowadził nas do swoich marzeń, do swoich iluzji, racji i prawd, jak rodzic prowadzi dziecko. A my szliśmy za nim, za jego głosem, i próbowaliśmy na Jego podobieństwo zmieniać siebie, uczyć i… pisać. Bo jak sam mówił:  ,,jak ktoś pokochał poezję tak naprawdę, tak wiesz…, to już nigdy o niej nie zapomni, i będzie z nią do ostatnich swoich dni…” On był, On umiał kochać poezję, On ją kochał. Według mnie był jednym z lepszych poetów naszych czasów… Chociaż sam zawsze powtarzał, że on przez pomyłkę znalazł się tu i teraz. Jego czas, to romantyzm – był romantykiem… Pisał też takie romantyczne wiersze, przecież potrafił kochać i kochał…

Któregoś roku, to chyba było jeszcze przed rokiem milenijnym, podarowałam Mu pod choinkę (bo robiliśmy sobie takie drobne prezenciki) szalik, taki zwykły, czerwony (bo o takim marzył) męski szalik. Narzekał nieraz, że mu coraz zimniej, nie to, żeby nie miał szalika, ale tak pomyślałam sobie, że kupię mu ten szalik, żeby miał ciepło. No i kupiłam… zaraz potem napisał Odę do tego szalika… Był niesamowity, ze słowem, robił co chciał. Nie musiał się zbytnio natrudzić, by stworzyć coś pięknego… Miał wrodzoną łatwość tworzenia. On po prostu urodził się, by tworzyć… Poezja była w nim…

Przeżyliśmy wiele wspaniałych chwil razem, zrobiliśmy razem wiele dobrych rzeczy: spotkań i wieczorów autorskich, poetyckich, wiele wyjazdów po Polsce z poezją, mieliśmy wspólnych przyjaciół, znajomych, kolegów, koleżanki. Wiele wspólnych spraw załatwionych i niezałatwionych. Mieliśmy tyle planów na kolejną jesień, tak tę, która właśnie się rozpoczęła, ale już bez Mariana, bez inicjatora wszelkich działań. Jemu nie trzeba było dużo mówić, jak mu się pomysł spodobał, to zaraz zabierał się do pracy i napierał, nacierał, mobilizował mnie i innych, tak, by impreza się odbyła. Zawsze była udana, wszyscy dziękowali, bo byli zachwyceni i zadowoleni z mile spędzonego czasu… Oprócz wspólnie organizowanych spotkań i wieczorów, mieliśmy też nasze wspólne dziecko „Noc poetów”. Przepiękna impreza nocą w restauracji ,,Mistrz i Małgorzata” we Włocławku przy Placu Wolności, z poezją w towarzystwie zespołu młodzieżowego. 

Zorganizowałam też Marianowi na 40-lecie pracy twórczej Benefis w sali po Straży Pożarnej przy ulicy Żabiej we Włocławku. Razem stworzyliśmy Kujawko-Pomorski Związek Literatów we Włocławku… Mogłabym tak wymieniać setki wspólnie z Marianem zorganizowanych imprez, wydanych tomików poetyckich młodym, ale nie tylko młodym, wszystkim rozpoczynającym swoją przygodę z poezją w naszym mieście i okolicy, ale nie tylko. Jeździliśmy przecież po całej Polsce… Mogłabym… teraz to już wspomnienia, które pozostaną tylko we mnie, bo Jego już nie ma…

Wraz z odejściem Mariana skończył się dla mnie pewien etap i mojego życia, zakończyła się pewna epoka. Bez Niego, nic już nigdy nie będzie takie samo, nic już tak łatwe i proste. Nie będzie już Tego, który powie bez zastanowienia, przemyślenia czy warto, czy się opłaci – Robimy… Włocławek, nawet nie wie, nie ma pojęcia, kogo stracił… 

Jednego tylko żałuję, że mało osób doceniało talent Mariana. Zresztą nie piszę tu niczego nowego, On sam o tym wiedział i często o tym rozmawialiśmy. Byliśmy przekonani, że gdyby mieszkał w innym mieście, na pewno Jego „kariera” potoczyłaby się inaczej… Szkoda, naprawdę szkoda… Jedyne co nam pozostało, to wierzyć, że może po śmierci… (jak to u nas bywa najczęściej), (zresztą i o tym też rozmawialiśmy) ktoś pochyli się nad Jego spuścizną i zostanie uhonorowana Jego praca. Należy Mu się to, bo przecież nie pisał tylko dla siebie, o sobie… pisał dla nas, dla następnych pokoleń. Obym doczekała tej chwili, czego sobie i wszystkim życzę…

Skip to content