Pieśni Miłości i Nienawiści – piosenki, teksty i wiersze Leonarda Cohena w wykonaniu Stanisława Górki. Adaptacja i reżyseria Sławomir Gaudyn.
Na czarnej okładce płyty – Stanisław Górka zapatrzony. W kogo? Może spogląda w Cohena? A może słucha? Jestem zaciekawiona. Mały czarny krążek wkładam w kieszeń laptopa. Delikatnie popycham do środka. Po chwili szum komputera i cisza. Z niej – fortepian delikatnie zaprasza do słuchania o-powieści. Uwertura…. do czego… Wchodzę w to i pozwalam otulić się dźwiękami ciepła. Znów mgnienie ciszy. A po niej – Stanisław Górka – otwiera furtkę do Leonarda Cohena, słowami : „Zbieractwo to jedyna rzecz na jakiej się znałem…” Takie oto Intro. Wprowadzenie do zupełnie innej przestrzeni pieśni tak bardzo mi znanych. Intymność w jednej chwili: pochwyciła mnie i zagarnęła. Nasłuchuję i czekam na prawdę. Nic bardziej zwodniczego. Bo Pieśni się snują słowami i obrazami, dźwiękami i ciszą, wykrzyknikami; pytajnikami i wielokropkiem…. plotą i zaplatają, i zapętlają… suną wprost do myśli i serca. Uwodzą. Impresja z ekspresją. Słucham i nie dowierzam. Bo oto ten smutas i smętas – Cohen – jaki jawił mi się latami, ściągający na dno egzystencjalne – oto wyłazi do mnie z płyty i balansuje na strunach emocji i przemyśleń. To liryczny, to cyniczny. Szczery do bólu, jednocześnie skryty i nie do poznania. Deszczowo pląsa nocnymi ulicami metropolii. Śmieje mi się w twarz. W twarz kobiety. Po czym milcząco zmyka. A muzyka ukazuje obrazy. I to jest cudowne. I widzę też słowa – tak po ludzku wreszcie, wyśpiewane i powiedziane. Czuję szczerość. Choć prawda umyka. I zdarty zostaje romantyzm, daleko przed słowami ciszy, tuż przed brzmieniem pieśni. Oprowadza mnie po prawdzie nocy. Słucham i wierzę, podążam za dźwiękami i słowami. Wszystko tworzy swoiste opowiadanie. Całość. Jedność.
Opowieść nanizaną historią Cohena. Stanisław Górka, Jerzy Derfel, Andrzej Łukasik i Sławomir Gaudyn sprawili, że Cohen stał się realny i ,,usłyszalny”.