fbpx
+48 736-84-84-44
Zaznacz stronę

Pieśń bogini Kali

utworzone przez

W początkowej fazie pandemii koronawirusa Stephen King w jednym z wywiadów powiedział, że czytanie horrorów może stanowić jeden ze sposobów na poradzenie sobie z własnym strachem i obawami dnia codziennego. To swoiste katharsis, jakiego doświadczamy poprzez przeczytanie czegoś strasznego, może nas psychicznie uodpornić na to, z czym się stale zmagamy. W ten sposób rozpoczynamy nasz nowy cykl – Horror dla każdego, a pierwszą zrecenzowaną przez nas książką jest Pieśń bogini Kali Dana Simmonsa.

Powieść jest debiutem autora, nagrodzonym World Fantasy Award 1986. I choć wydawać by się mogło, że czas, jaki minął od jego debiutu może umniejszać jej wartość, to jednak nic bardziej mylnego. Tak, historia przenosi nas w lata siedemdziesiąte XX wieku, żywe są w niej odniesienia do przemian społecznych, gospodarczych i kulturowych Indii tamtego okresu, znajdziemy w niej nawet  wzmiankę o młodej Matce Teresie, ale jednak należy zdać sobie sprawę, że większość dobrych horrorów umiejscowionych było właśnie w tamtym świecie[1], świecie którego już nie ma.

Rozpoczynając naszą lekturę przenosimy się do miasta dusznego, pełnego przemocy, brudu i wszechobecnego ubóstwa, jakim była ówczesna Kalkuta. Jest to także miasto, w którym niepodzielną władzę sprawują zarówno osoby, które na skutek wspomnianych przemian pozyskały wysoką pozycję społeczną,  jak również te, które – z racji przynależności do prastarych grup obrzędowych, sprawowały tę władzę od dawna. Obraz Kalkuty nie jest cukierkowy, wyczyszczony, tak jak zdarza się to we współczesnych powieściach i filmach – w przypadku których odbiorca ma nierzadko wrażenie, że świat został w pewien sposób „okrojony” tak, by go zbyt mocno nie przeraził. Nie! W tej książce przerazić ma nas wszystko: zarówno wydarzenia, które stają się doświadczeniem głównego bohater – Roberta Łuczaka (nazwanego przez przyjaciela „Polaczkiem z Chicago”), jak i wydarzenia o których jedynie dowiaduje się z relacji innych. Przede wszystkim jednak przerazić ma nas sama bogini Kali oraz jej wyznawcy, którzy gotowi są na wszystko.

Właśnie w to środowisko wchodzi Robert Łuczak poszukując zaginionego od lat poety Dasa, który przez świat został uznany za zmarłego, a którego fragment utworu pojawia się nagle po domniemanej śmierci. Czy bohater z Chicago znajdzie to, czego szuka zanurzając się w otchłani Wielkiej Tajemnicy?

Książka ta stanowi przede wszystkim doskonałe studium psychologiczne głównego bohatera i jego rozterek, a także – mimo tego jak dziwnie by to nie zabrzmiało – psychologiczny obraz miasta, miasta będącego „miejscem tak nikczemnym, że nie da się go znieść”. I chyba to właśnie jest najbardziej przerażające w tej powieści, ta wszechobecna zgoda na zło i ból człowieka przebywającego w Kalkucie, z którym nikt i nic tak naprawdę nie jest w stanie sobie poradzić. Czy zło, którym karmi się krwawa bogini, wzmacniane pomocą zaginionego poety, będzie w stanie swoją moc, grozę i beznadzieję przenieść w inne rejony świata? Według wyznawców bóstwa „nadeszła Epoka Kali” i jedynie od każdego z nas będzie zależało, czy pozwolimy jej sprawiać, by Ziemia stawała się coraz nikczemniejszym miejscem.

Dan Simmons, Pieśń bogini Kali, Wydawnictwo VESPER, Czerwonak 2021.

[1] Wystarczy wspomnieć choćby o książce i filmie Omen, w którym jedną z głównych ról grał Gregory Peck.

Skip to content