– Za propagowanie w literaturze nadrzędnych i ponadczasowych wartości międzyludzkich, które dziś zdają się blednąć w smutnym pędzie ku przyszłemu. Za przedstawienie starości w barwach ciepłej wiosny, miast popularnej ponurej jesieni. Za lapidarność form i odniesień zaklętych w oryginalności.
Pamięci Pani Casey
(z tomiku 114 Decybeli Ciszy)
Nazwałaś mnie swoim żonkilkiem, kiedy ubrana w żółty płaszcz, pierwszy raz zapukałam do twoich drzwi.
Piękna wśród dostojnych kwiatów, które tak bardzo kochałaś, siedziałaś na swoim foteliku bujanym, ubrana w czerwoną podomkę.
Pamiętam, jak i to, że wszędzie unosił się zapach lawendy, a na ścianach wisiały malusieńkie obrazeczki, ręcznie przez Ciebie malowane…
domek nad potokiem, lekko pochylona wierzba płacząca, pies na kolanach dziecka…
Powitałaś mnie z uśmiechem:
-Wejdź żonkilku… i zaprosiłaś do środka .
To wtedy pokochałam Cię po raz pierwszy.
Swoimi schorowanymi dłońmi przytuliłaś mnie delikatnie.
W ułamku sekundy stałaś mi się babcią, którą ledwie pamiętam.
Od tej pory kradłam chwile, by wspólnie z tobą podglądać, jak Rubiki kłócą się za oknem Twojej sypialni, a potem, kiedy z czasem zaczynałaś opadać z sił -by wspólnie z tobą pomilczeć.
Pamiętam jedno wydarzenie: przyjęcie świąteczne, na które nie mogłaś już przyjść, powiedziałaś wtedy:
– Baw się dobrze żonkilku i nie przejmuj się starą babą. Pewnie i tak zasnę dziś wcześnie. Wiesz, ten grudniowy ziąb i nogi już nie te.
Wesołych Świąt wyszeptałaś całując mój policzek.
Tamtej nocy porwałam pod rękę Mikołaja i z pachnącym ciastem cynamonowym zapukaliśmy do twoich drzwi.
Nie wiedziałaś, że przyjdę, a jednak czekałaś ubrana w swoją najpiękniejszą sukienkę i kapelusz, który w swoich opowieściach nazywałaś Waniliowym. Nigdy nie zapytałam: dlaczego?
Nie śmiałam dotykać tajemnicy, której jeszcze nie dane mi było poznać.
-Wiedziałam, że przyjdziesz. Wyszeptałaś.
Słowa ugrzęzły gdzieś pomiędzy emocjami, które do dziś nie sposób spisać słowami.
Dom wypełniła Cicha Noc.
Wracam za każdym razem do tamtej nocy i do twoich radosnych oczu, które zapisały się we mnie na zawsze.
Kiedy odchodziłaś, padał śnieg.
Powiedziałaś mi :
-Żonkilku, idę na plażę po moje ukochane muszelki…
tak bardzo kochałaś morze…
Tak bardzo…