Krakowskie miejsca sztuki, salwatorska pracownia prof. Mariana Koniecznego
popiersia: Filip, Maryla, Autoportret- Ogród Rzeźb Mariana Koniecznego, fot. Elżbieta A. Sadkowski(Samek)
Fontanna Apolla (zrealizowana na Starym Rynku w Poznaniu w 2002 r.), pracownia Mariana Koniecznego, fot. Elżbieta A. Sadkowski(Samek)
Do pracowni ukrytej na krakowskim Salwatorze prowadzi stroma uliczka, już z oddali sylwetka posągu z pędzlem i paletą, jak drogowskaz wskazuje kierunek do przybytku sztuki. Postać znajoma, to Mistrz Matejko, druga wersja warszawskiego pomnika, wita przybysza w promieniach zachodzącego słońca i długim cieniem kładzie, trzymany w dłoni pędzel na uchylonych wrotach, jakby zapraszając. Wraz z cichym stuknięciem zamykającego się skrzydła bramy, przekraczamy symboliczny portal pomiędzy codziennością a transcendentalną przestrzenią kreacji wyobraźni rzeźbiarza prof. Mariana Koniecznego. Spod kolumnady łączącej budynek pracowni z domem, otwiera się widok na niezwykły zakątek, gdzie sztuka łączy się z naturą. Zewsząd spoglądają rzeźby w podcieniach, wsparte o kolumny, z których każda ma inny kapitel. Stojące gipsowe posągi na zielonym stoku, jakby wyrastają z ziemi. Okazałe formy z patynowanego brązu. Gdzieś na granicy między wzlotem i upadkiem, na podobieństwo wznoszącego się do lotu ptaka, zagarnia przestrzeń ekspresyjna w kształcie rzeźba z cyklu: ,,Dedal i Ikar”. Roztańczona, swawolna dziewczyna z wieńcem na głowie to personifikacja rzeki Wisły, nawiązująca do słowiańskiej tradycji „Wianków”. Masywne dłonie stykające się, aby dać schronienie dziecku: ,,Macierzyństwo”- to rzeźba, która pochodzi z osobistego cyklu, który powstał wkrótce po narodzinach syna artysty. Z oddali przyciąga wzrok, obrysowana konturem światła sylwetka umięśnionego mężczyzny, to posąg zatytułowany: ,,Stary Atleta”, za który Marian Konieczny otrzymał Srebrny Medal na Wystawie Sztuki Młodych w 1959 w Wiedniu. W cieniu owocowych drzew, tworzą rodzinną grupę popiersia, ustawione na szkieletowych konstrukcjach: syn Filip, Maryla i Autoportret artysty. Z gąszczu obsypanego amarantowymi pączkami krzewu róż, wzrasta smukła postać kobiety, jej głowę spowijają, zaczesane na podobieństwo aureoli, włosy. Dumna i tak daleka – Zagremma, pierwsza żona artysty. Nie sposób opisać wszystkich wyeksponowanych w ogrodzie rzeźb, ale wszystkie emanują ogromną witalnością formy, są namacalnie cielesne, jakby pod warstwą patynowego brązu kryła się ich genetyczna tożsamość. Czuć w nich wewnętrzną koncentrację, sprzężenie energii i emocji, a przede wszystkim potężną siłę kreacji artysty w poszukiwaniu formy do zobrazowania metaforą idei.
Z ogrodu przechodzimy do pracowni artysty, to wysoka, prosta hala z wydzielonym centralnie miejscem obrotowym, z podwyższeniem dla modela i dużym przeszkleniem. Światło wpadające przez okna od strony ogrodu, kontrastuje ogromną płaskorzeźbę, w której rozpoznajemy model Epitafium Królewskiego, zrealizowanego w Katedrze w Poznaniu.
Są takie miejsca, które sprawiają, że czas się cofa i możemy doświadczyć obecności Genius loci artysty. Tak właśnie jest tu w pracowni prof. Mariana Koniecznego. Gdy oczy przyzwyczajają się do cienia, z nagromadzonej w przestrzeni pamięci minionych lat, wyłaniają się zastygłe w gipsowym bezruchy sylwetki, segmenty rozczłonkowanych postaci, makiety pomników, sięgające prawie sufitu przestrzenne dokumentacje realizacji, tak symboliczne w kontekście wszechstronnego, wielowymiarowego twórczego działania. Widoczny na antresoli mały model pomnika z sylwetką Jagiełły na koniu, przypomina o monumentalnej rekonstrukcji krakowskiego Pomnika Grunwaldzkiego. To tutaj został wykonany Pomnik Stanisława Wyspiańskiego sprzed Gmachu Głównego Muzeum Narodowego w Krakowie i kilkadziesiąt innych rzeźb pomnikowych, portretowych, płaskorzeźb, medali i cykli rzeźbiarskich. Światło schyłku dnia zwielokrotnia sylwetki rzeźb, w rodzącym się zmierzchu, prawie słychać nuty pieśni wieczora granej przez Apolla na cytrze – ogromna rzeźba stojąca przy wyjściu do ogrodu, to model Fontanny Apolla, jednej z czterech fontann usytuowanych na Starym Rynku w Poznaniu.
Droga do dalszych pomieszczeń pracowni prowadzi po kilku schodkach w górę i tutaj znów spotykamy Mistrza Jana. Głowa z pomnika Jana Matejki w bezpośrednim zbliżeniu uświadamia, drzemiącą w tej rzeźbie, zobrazowaną siłę ekspresji. Chciałoby się ją pogładzić, wyczuć pod palcami każdą krzywiznę, podążając śladem drogi ręki artysty, gdy ją rzeźbił.
Mijamy sale ze sztalugami i dochodzimy do przestrzeni galerii, którą Marian Konieczny dobudował w późniejszym czasie. Wnętrze jest stosunkowo niskie; wysoko umieszczone poziome okna wpuszczają niewiele światła, lecz i ono pozwala zobaczyć, że pomieszczenie jest tak szczelnie zastawione rzeźbami, że trudno się w nim poruszać. To tutaj w półmroku znalazły swój dom modele pomników i patynowane, gipsowe odlewy, gdy już zostały z nich odlane rzeźby z brązu.
Rzeźbiarz pracuje w samotności, ale żyje w społeczeństwie i tworzy dla społeczeństwa – tak mówił Konieczny podczas uroczystości swoich osiemdziesiątych urodzin. Prezentowane w galerii, w sobie tylko znanej hierarchii, dzieła te są świadectwem minionego czasu, monumentalną pomnikową dokumentacją historii zobrazowanej kreacją artysty. Spomiędzy form rzeźbiarskich wyłania się przedstawiona w ruchu postać Bartosza Głowackiego, która wydaje się być tak nieduża przy masywnym profesorskim torsie, a przecież to właśnie na bazie makiety został przeskalowany i wykonany ponad dziesięciometrowy pomnik w Janowiczkach w 1994 r. Za popiersiami oparty o ścianę widoczny jest wzorzec posągu papieża Jana Pawła II, zrealizowany w Licheniu 1999 r., a przed nim z Panteonu wysokości cokołu makiety krakowskiego pomnika spogląda na stojącą obok plejadę popiersi nazwisk nie z jego epoki, melancholijnie Wyspiański. Monochromatycznie zharmonizowane w półmroku twarze portretowanych, wywołują zadumę. Czy przedstawione osoby, zostały utrwalone wizerunkiem na podobieństwo lustra we fragmencie swojego jawnego człowieczeństwa, czy czuciem artysty zostało wydobyte na wierzch to, co skrywane, co płynie z głębi? Popiersia przedstawiają luminarzy różnych dziedzin, osoby z kręgu artysty, członków rodziny i mimo że portretowani pochodzili z różnych środowisk, to jest wyczuwalna namacalnie zobrazowana w nich wspólna jedność, połączyły je dłonie artysty, które odnalazły ich wizerunek w glinie, czyniąc nieśmiertelnym dla potomnych.
Bo rzeźbiarz mimo woli zawsze coś dodaje z samego siebie. Każdy lepi swojego człowieka
-prof. Marian Konieczny.
W pracowni stoi wielka skrzynia z gliną, a obok niej leżą narzędzia. W tej glinie i tymi właśnie narzędziami, rzeźbił Konieczny. Pomniki ogromne, a narzędzia do ich wyrzeźbienia tak proste: wykonane z drewna rączki, zakończone pętlą metalową, oplecioną stalowym drutem wiązałkowym, aby się nie lepiły do formy. Ruda glina w dotyku jest przyjaźnie ciepła, mięsista i podatna na nacisk dłoni. Narzędzie przyszarzałe, ale pasują do dłoni i do rzeźbienia nadal są idealne. I przychodzi taka myśl, czy w tych narzędziach trwa pamięć dotyku dłoni artysty, czy glina pamięta, jak profesor Marian Konieczny wybudzał z niej pomnikowe postaci do życia? Pracownia prof. Mariana Koniecznego (1930 – 2017) przy ul. Ukrytej 29 w Krakowie, to adres wyjątkowy na krakowskim szlaku sztuki.
Od września 2023 roku można tu zwiedzać galerię plenerową – Ogród Rzeźb Mariana Koniecznego.