fbpx
+48 736-84-84-44
Zaznacz stronę

Malwina Krawczyk

09/2023

Żona Lota

Bezimienna żona imiennego

Już zawsze będzie nieruchomą w oczach nazwanego miasta

I nienazwanej chwiejności w stronę upadłego

 

Deszcz palił jej włosy a żwir ranił bose nogi

Może w dłoni ściskała ostatnią pamiątkę 

Może trzymała rozerwane sukno szaty 

 

Wyobrażam sobie jej oczy i ostatnie spojrzenie

Stały się lustrem dramatyzmu świata

Odbiciem słonych łez   

 

Zatrzymana córka niezatrzymanego żywiołu

Matka żona i kochanka

Czy wiedziała że twarz jej zastygnie gdzieś między czasem a wiecznością

Czy gdyby mogła jeszcze raz biec przed siebie 

Z tym samym uporem spojrzałaby za lewe ramię

 

Może słyszała kobiecy głos gdzieś z oddali, który szeptał jej ulice domy i zaułki

Może nie słyszała nic i tylko szum pożogi akompaniował jej w ostatnim pożegnaniu

Przecież to mogła być każda każda kobieta

Lecz to ona była matką dzieci Lota

Herą domu tego który upadał gdzieś w językach ognia

Bezimienna żona imiennego

Zatrzymana kapłanka niezatrzymanego

 

Gdybym wiedziała

Nie wiem 

Nie wiem i wielkie to szczęście

Gdybym wiedziała, czy bym nadal 

Patrzyła pod nogi

Liczyła dni

Miała nadzieję

Czy bym nadal

Stała na szali

Ukrywała oczka w żorżetowej falbanie

Deptała trawniki

Łuskała fasolę

Pastowała buty

 

Gdybym wiedziała, 

Już nie musiałabym 

Pilnować szczegółu i pamiętać o połamanych okularach

Nie musiałabym dbać o wizje Dantego

Nie musiałabym czekać rozważać kontemplować milczącej poezji

Nie musiałabym czytać klepsydr ani ich odwracać

Nie musiałabym tak wiele

Nie mogłabym trzymać się zbawiennej poręczy jutra

 

Licentia poetica

Byłam jestem będę 

Wykrzyczę te trzy słowa na arenie całego świata 

Nikt nie zdoła powstrzymać dźwięku wyzierającego sponad mojej krtani 

I wyrzucanych do przodu spracowanych dłoni 

Nie widzę nieśmieszności patosu tej chwili 

I nikt nie pochwyci mojego śmiechu

Ani nie zakwestionuje śmieszności ostatniego słowa

 

Nie wiem co jest lepsze – mieć głos czy rozum

Nie wiem też co jest gorsze – ochrypnąć na oczach świata czy postradać zmysły w samotności 

 

Nie mam patentu na moje słowa 

Nie płacę też tantiemów twórcom mojego myślenia 

Mam tylko kilka kropel atramentu jasne światło lampy niezapisane kartki 

I zapisaną tablicę moich przodków

 

Skip to content