11/2024
W niebieskim ci do twarzy…
W niebieskim ci do twarzy –
mówiło lustro zaśniedziałym spojrzeniem.
Ale strzaskało się,
widząc moje pociemniałe z niedowierzania oczy.
W niebieskim ci do twarzy –
mówiłeś, wpatrując się w pokrytą kurzem podłogę.
Ale odszedłeś,
zostawiając mnie i moje pociemniałe z bólu oczy.
W niebieskim ci do twarzy –
powiedział grabarz, kładąc niezapominajki na płycie.
I też uciekł.
Chyba przestraszył się moich pociemniałych z gniewu oczu.
Nieobecna
Mamie
zajęta łataniem dziur w płucach ojca i w budżecie
domowym, omijała mnie wzrokiem. chyba byłam
bólem. jednym z pięciu.
gdy on umarł, skoczyłyśmy sobie do gardeł.
ona ostrymi zakazami. ja pozorną uległością nastolatki.
jej siła przytłaczała. dusiła pewność, że nie można mnie
kochać.
gdy urodziłam dzieci, jej strach stał się moim.
zrozumiałam. utkałam swój kokon, w który się wkradła,
gdy po latach weszła w rolę dziecka. wraz z zasłoną na oczach
narodziła się uległość. garda poszła w dół.
odeszła, nie chcąc być ciężarem.
nie wiem, czy zdążyłam powiedzieć wszystko.