11/2024
lawenda
tamto lato pachniało lawendą i drzewem piniowym
nie znosiłaś lawendy. to zapach starych szaf mówiłaś
dni były długie noce krótkie i gorące
tańczyliśmy beztrosko do świtu
rano zaskakiwał nas widok żaglówek stojących na piasku
woda odpływała wartkim nurtem. nieporadne kraby pokracznie
goniły umykające morze które wracało niezmiennie
każdego popołudnia
tymczasem nie ma reguł w twoich powrotach
do wspomnień. pamięć chaotycznie przemierza
opuszczoną przestrzeń. zapach lawendy stał się nieoczekiwanie
zapachem młodości
mimoza
być może jednak Paryż wart był mszy. drobne kwiaty mimozy
obiecywały mnóstwo słonecznych dni, układały usta w uśmiech
na schodach przed Sacré-Cœur starszy mężczyzna grał na harfie
nie rozpoznaliśmy melodii. wielu rzeczy nie rozpoznaliśmy
w tym wieku częściej niż w miłość wierzy się w rozczarowanie
nie ufa się zmysłom, słucha się rozumu i ciężko już o rezygnację
z ułożonych skrupulatnie planów trzymanych długo pod kluczem
nie było fałszu w tej urzekającej melodii płynącej ponad miastem
nie było go i w nas, ale mimoza okazała się wróżbą. zniszczył nas
brak dotyku
kochankowie
nie znały was tamte miasta ani tamte pokoje
łóżka nie układały się pod wasze wypukłości, wklęsłości
ściany dziwiły się okrzykom i westchnieniom
krótkie sny błądziły pod sufitami nie wydostawały się
na zewnątrz. świat był szary, czerstwy jak chleb
który nie syci. wciąż głodni wpadaliście w tęczową bańkę
mrużyliście oczy od kolorów i światła, dopóki nie pękła
nie rozpadła się na dziesiątki kropel. od czasu do czasu
czujesz je na policzkach
tamtego dnia
tamtego dnia nie spodziewałam się niczego dobrego
ani złego. dzień był zwyczajny, zimowy, chłodny
czas zdawał się milczeć jak woda w stawie
nie spieszyło mi się donikąd. jak zwykle
po południu upychałam pogniecione wspomnienia
w zacinających się szufladach, wygładzałam dłonią
uparte skrawki, udając, że przydadzą się
jeszcze. nie byłam wcale gotowa na spotkanie
z tobą twarzą w twarz. bez makijażu byłam bezbarwna
ale zostałeś
nie chcemy pamiętać
jesteśmy śmiertelni. nie chcemy pamiętać
pijemy białe wino, budujemy domy
w nich cztery łazienki i dwie garderoby
planujemy wakacje na odległych wyspach
zmieniamy meble w kuchni, suknie
płaszcze, buty, pijemy białe wino
zaciągamy kredyt na nowszy samochód
dzieci ślemy na studia, pijemy białe wino
na zmarszczki mamy botoks, na depresję spa
wierzymy w bliski awans, że możemy
wszystko. wciąż nam brakuje czasu
pijemy białe wino. nie chcemy pamiętać
jesteśmy śmiertelni
starczy jedna chwila