W dziejach ludzkości zdarzają się czasem nieprawdopodobne historie. Dziś opowiem Wam o czymś, co wydarzyło się kilkaset lat temu. Żyli wówczas książęta i rycerze, którzy bardzo często prowadzili ze sobą wojny. Najbardziej cierpiała na tym biedna ludność służebna, która musiała walczyć w tych wojskach, pod rządami swych wielkich panów. Możnowładcy zmuszali również do pracy na swoich polach, gdzie trzeba było uprawiać ziemię i pilnować bydła, oraz w warsztatach, gdzie mieszkańcy musieli wyrabiać tarcze i strzały bojowe.
W jednej z takich biednych, uciemiężonych rodzin żył Janek, którego mądrość, spryt, uzdolnienia i sława do dziś budzą podziw i zachwyt. Ojciec Janka był bednarzem. Bednarz to taki rzemieślnik, który przede wszystkim trudni się wyrabianiem z drewna beczek, ale nie tylko, bo również innych naczyń, jak choćby: kadzie, balie, konwie, wiadra, cebrzyki i kufle. W wyrabianych przez niego beczkach ludzie przechowywali najczęściej miód i zboże, które po przerobieniu na mąkę trzymano w workach. Mama Janka z mąki pszennej i żytniej wypiekała zwykle razowy, zakwaszony chleb.
W tamtym czasie dzieci nie musiały chodzić do szkoły. Szkół było bowiem bardzo niewiele, a przy tym były znacznie oddalone od domów i stać na nie było tylko tych najzamożniejszych. Janek więc do szkoły nie chodził, bo rodziców nie było stać na opłacenie nauki syna. Nasz mały bohater był jednak bystrym chłopcem, którego wszystko wokół interesowało. Chodził po okolicy i podpatrywał prace rzemieślników. Starał się poznawać tajemnice majstrów wykonujących różne przedmioty użytkowe, a ci: wykuwali miecze, wypalali cegły, czy wytwarzali naczynia ze szkła. Życie toczyło się swoim nieco sennym i monotonnym rytmem. Każdy dzień był bowiem podobny do poprzedniego. Ludzie ciężko pracowali w domach, warsztatach i na polach.
Książę, który tam sprawował władzę, mieszkał w dużym zamku, położonym pośrodku grodu. Pewnego dnia do mieszkańców dotarła wieść, że zbliżają się do nich liczne oddziały nieprzyjacielskich wojsk. Byli to rycerze z sąsiedniej krainy, którzy nie mieli dobrych zamiarów, chcieli podbić i obrabować gród. W sennej dotąd osadzie pojawił się nagle strach i trwoga. Ludzie zaczęli się gromadzić i zastanawiać, jak pokonać takiego potężnego wroga. Niestety, nikt nie miał dobrego pomysłu, jak odeprzeć nieprzyjacielski atak. W trakcie jednego ze spotkań do księcia podszedł mały Janek i cicho zaczął coś tłumaczyć. Prawił tak długo, aż wreszcie uśmiech pojawił się na książęcej twarzy. Mały Janek został nawet zaproszony do zamku. Przez kilka najbliższych dni nikt go w okolicy nie widział, ale też nikt na to jakoś nie zwrócił uwagi. Każdego zaprzątały bowiem myśli o niebezpiecznym, obcym wojsku zbliżającym się bo bram. Po kilku dniach wroga armia podeszła pod mury obronne. Już sam wygląd najeźdźców budził grozę. Byli to bowiem wysocy, postawni mężczyźni. Każdy miał długie wąsy i brodę sięgającą aż do pasa. Wrogowie przynieśli ze sobą długie drabiny i przyprowadzili na kołach drewniane wieże, dzięki którym chcieli dostać się na mury. Rozpoczął się szturm. Napastnicy podchodzili jak najbliżej i po drabinach wspinali się do góry. Obrońcy zaś długimi kijami odpychali drabiny, próbując zrzucić ich na ziemię. Nagle stało się coś dziwnego. Gdy agresorzy zaczęli podprowadzać swoje wieże oblężnicze pod mury, na twarzach obrońców zamiast strachu pojawiło się zdziwienie, a później uśmiech. Drewniane wieże bowiem zaczęły się palić. Na początku nikt nie wiedział, co się dzieje. Nagle zauważono małego Janka, który siedział na zamkowej wieży i obracał dużym lustrem. Promienie słońca odbijały się od zwierciadła i kierowały w stronę wież, paląc wrogie konstrukcje. Mieszczanie zaczęli wiwatować na cześć Janka, bohatera tej walki. Wrogie wojska przegrały, podpisały więc pakt pokojowy i wycofały się do swojego kraju. Od tamtego zdarzenia nasz Janek chodził po mieście z przydomkiem: bohater. Każdy się z nim liczył. On jednak pozostał nadal skromnym i grzecznym chłopcem. Nie dawał po sobie poznać, że wie, jak wiele zrobił dla swojego grodu i jego mieszkańców. To jednak wcale nie koniec tej historii. Gdy doniesiono księciu, że mieszkańcy tak bardzo cenią Janka, nakazał on aresztować chłopca i zamknąć w więzieniu. Księcia denerwowało to, że okoliczna ludność bardziej ceni ubogiego, wiejskiego chłopca, niż swego władcę. Ta decyzja oburzyła wiernych poddanych. Uzbrojeni w siekiery i drągi poszli do twierdzy, by uwolnić Janka. Później, już z chłopcem na czele, ruszyli do zamku i przegnali stamtąd zaborczego księcia. Janka natomiast ogłosili swym nowym władcą. Panował on długo i sprawiedliwie. Dbał o mieszkańców i liczył się z ich zdaniem, a oni cenili go i szanowali.
Pamiętajcie moi Kochani, że zawsze trzeba doceniać wysiłki i dokonania innych. Nie umniejszać czyich sukcesów i osiągnięć. Gdyby książę docenił postawę Janka, to panowałby dalej, a tak pozbył się swojego tytułu, bogactwa i w niesławie musiał opuścić miasto.