10/2024
***
Czas rozprawił się z nami dokładnie.
Zgwałcił nasze twarze i wybił nam zęby.
Podpalił nam ubrania i siekierą
przekreślił nasze inicjały na drzewie,
pod którym kiedyś leżeliśmy.
Porachował nam wszystkie kości.
Na koniec jego palec zawisł
nad klawiszem Delete.
Chwyciłem go i szybko
nacisnąłem Backspace.
***
Wyrwałem je krwi i powietrzu.
Napisałem każdym oddechem.
Wytęskniłem ze światła.
Wydymiłem półprzymkniętymi
ustami.
Tyle razy chowałem je
w butelce i wrzucałem
w potok nieba.
Do kogo je milczałem?
Na czyich dłoniach
chciałem zapisać?
Długo w nocy pochylony
stawiałem koślawe znaki,
moje kulawe modlitwy.
Moje kulawe gołębie,
które wylatywały
z moich ust.
I siadały na twojej
dłoni Boże i długo długo
opowiadał ci mnie.
Zapachy
Nigdy nie spodziewał się, że historia jego życia
będzie historią zapachów. Prędzej oczekiwałby,
że będzie to opowieść złożona z dźwięków,
kształtów czy kolorów.
Ale to właśnie zapachy przywoływały najbardziej
i przypominały najsilniej. I nie miało znaczenia,
że niektórych z nich mógł nie czuć kilkadziesiąt lat.
Wystarczyło, że przejeżdżał czasem latem wieczorem
przez jakąś wieś i poczuł zapach dymu z komina.
Przed oczami stawał mu zaraz obraz dziadków
grzejących na piecu dla niego pięcioletniego
wodę na mycie.
W takich miejscach, w takich wioskach
prawie wszystko pachniało czymś
i zapach był czymś więcej niż zapachem,
skoro mógł w jednej chwili przypomnieć
walczących ze sobą ołowianych żołnierzy,
spracowane dłonie dziadka i tornister
z kolorowymi kredkami. A nawet ją,
biegnącą drogą od lasu w sukience
poplamionej jagodami.