Już jako szesnastolatka, podczas pobytu na obozie wędrownym w Beskidach, zostałam na zawsze naznaczona twórczością Hasiora.
Wraz z trojgiem rówieśników weszłam do muzeum, w którym była wystawa jego dzieł. Moje oczy otwierały się, choć chciały się zamknąć, myśli znieruchomiały, serce naprzemiennie to galopowało, to zatrzymywało się. Wiedziałam, że już się nie uwolnię, że gdziekolwiek pójdę w swoim życiu, zabiorę tam ze sobą świat Hasiora.
Wózek i maszyna do szycia, które tam ujrzałam, wciąż wpatrują się we mnie w ciszy. Nikogo nie dziwi, że te jego asamblaże są najbardziej znane i rozpoznawalne. Wózek dziecięcy – „Czarny Krajobraz” (– Dzieciom Zamojszczyzny z czasów II wojny światowej) i „Wyszywanie charakteru”. W wózku cmentarz, pod igłą maszyny do szycia lalka-bobas.
Mój świat po obejrzeniu tej wystawy, nigdy już nie był taki sam. Hasior dotknął mojej wrażliwości w inny sposób.
Teraz wiem, że gdyby te konkretne dzieła wykonał jako obraz albo jako rzeźbę w kamieniu, metalu, czy drewnie, efekt byłby znacznie mniejszy. Świat jego twórczości porusza i zostawia ślad, dlatego właśnie, że jest z przedmiotów codziennego użytku lub dostępnych w domowym gospodarstwie. Te przedmioty tak bardzo nam znane, a niektóre nawet bliskie sercu, nagle opowiadają nam całkiem inną historię. Historię, która nas szokuje, niekiedy uderza, ale i zachwyca. Także obrazy niekonwencjonalne gruntowały się we mnie i nie dawały spokoju.
Gdzieś tam w mojej przestrzeni Hasior zasiadł we wspólnym pokoju z Witkacym i Beksińskim.
Władysław Hasior urodzony 14 maja 1928 roku w Nowym Sączu, jest jednym z najwybitniejszych i najbardziej oryginalnych polskich artystów współczesnych. Uzyskał dyplom Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie na Wydziale Rzeźby. Był nauczycielem i wykładowcą w Państwowym Liceum Technik Plastycznych w Zakopanem i Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych we Wrocławiu. Jako stypendysta francuskiego ministerstwa kultury nie tylko podróżował w celach artystycznych po krajach Europy zachodniej, ale także praktykował u słynnego rzeźbiarza Osipa Zadkina. Władysław Hasior to przede wszystkim rzeźbiarz, malarz, ale także scenograf. Miał też swoje wielkie chwile z fotografią. Uznawany jest za pioniera asamblażu w Polsce. Nowy realizm, rzeźba abstrakcyjna i surrealizm odnajdują się w jego dziełach, ale nie stanowią ich istoty. Artysta, mówi do nas, prowokuje, prowadzi z nami dialog, zadaje pytania i odpowiada na skrywane pytania. Marzy mi się galeria, w której w jednym pomieszczeniu jest jedno dzieło. Jakże przemawialiby i poruszali nas wtedy, tacy artyści jak Hasior, Beksiński, Salvador Dali. Hasior to artysta, który dotyka sumienia, myśli czyni niespokojnymi, zmusza do refleksji. Czy mi się podoba to, co widzę, czy nie, nie mogę przejść obojętnie. To, że dane mi było samej dotykać twórczości, która mnie dotknęła, choć na swoim miejscu tkwiła nieporuszenie, zetknąć swoją duszę z duszą asamblażu i obrazów Hasiora w tak młodym wieku, uważam za wspaniałe zrządzenie losu. Jego twórczość z pogranicza rzeźby i scenografii, a nawet rzemiosła, tworzy swoisty kolaż wizualny. Ociera się o performance. Codzienny konformizm człowieka zostaje przeszyty na wylot okiem twórczości Hasiora. Symbolizm i realność jego dzieł jest naszą belką w oku. Niektóre jego wytwory nie wymagają dużego nakładu pracy. O ich wspaniałości świadczy genialna myśl, koncepcja, sposób w jaki twórca opowiada nam historię. To dramaturg i poeta sztuk wizualnych. Bliski człowiekowi. Jego wierzeniom i religii. Czerpiący z kultury ludowej. Wykorzystujący to wszystko do swoich artystycznych koncepcji i wzbudzania emocji z rozmysłem. Buntuję się przeciwko światu, który przedstawia. Nie chcę go, ale przecież jestem jego częścią, tkwię w nim i zapewne niejednokrotnie tworzę go takim – mniej lub bardziej świadomie. Można podziwiać jego genialne wytwory artystyczne, ale, czy chciałoby się mieć je w swoim domu? Ustawione w salonie albo sypialni. Zawieszone na wprost drzwi wejściowych. Może zamiast lustra w przedpokoju. Nie chcę jego sztuki w swoim domu, ale też nie chcę jej tylko w samym muzeum. Powinna być na ulicach miast, w holach budynków rządowych i państwowych instytucji… Jednak czy wówczas nie spowszedniałaby nam, nie straciła na wartości?… Artysta Hasior – sumienie historii i cywilizacji – zdecydował sam o miejscu dla swojej sztuki. Cały swój dorobek twórczy, a także książki, slajdy, fotografie i dokumenty zapisał Muzeum Tatrzańskiemu w Zakopanem. Jego prace znajdują się także w muzeach w Sztokholmie, Sao Paulo, Amsterdamie, Moskwie, Bohum. W Polsce – w Krakowie, Łodzi, Poznaniu, Warszawie, Wrocławiu.
Hasior zmarł 14 lipca 1999 roku w Krakowie. Pochowano go w Zakopanem, z którym był przez większość życia związany. Zakopane dało mu dom oraz opiekuna i mentora – profesora Antoniego Kenara. To tam, gdy ojczym wyrzucił go z domu[1], znalazł swoje miejsce na ziemi. Maria Butscherowa-Długopolska z domu Styczyńska wspierała go finansowo i poradziła mu naukę w artystycznej szkole w Zakopanem[2] w Państwowym Liceum Technik Plastycznych, gdzie właśnie nauczał profesor Kenar. Kto wie, kim byłby Hasior, gdyby spotkał na swojej drodze innych ludzi, lub gdyby nie zmarł mu ojciec, bądź gdyby ojczym nie wyrzucił go z domu…
Bibliografia:
https://pl.wikipedia.org/wiki/W%C5%82adys%C5%82aw_Hasior
https://culture.pl/pl/tworca/wladyslaw-hasior
https://artmuseum.pl/pl/archiwum/notatniki-fotograficzne-wladyslawa-hasiora/2459
[1] https://culture.pl/pl/tworca/wladyslaw-hasior
[2] tamże