10/2024
Caravaggio
tyle świętych twarzy
i twoja nieświęta
dłoń skora do bijatyk
prowadziła przez płótna wybranych
czy nie mieliby ci za złe
muz z których czerpałeś
pospołu z innymi mężczyznami
czy ja nie mam
Maryi z Dzieciątkiem na biodrze
tak prostej
jak prosta była pozująca dziewczyna
albo pędzla którym kolejny raz
wpychałeś Tomaszowy palec
w otwarty bok Jezusa
dróg i bezdroży
na których wcześniej zapada mrok
spada z konia
gdy akurat skupiasz się na świetle
wozak (na podstawie Wózka – W. Hasiora)
postawili na tobie krzyżyk
przez noc synku będę cię wiózł
córeczko z grudką gliny pod główką
wcale nie urodzinową świeczkę zapalę
rozpłynie się wytopi w użyczonym cieple
a tobie zimno
gdy tak patrzę przez lustro
już nie wiem
po kim ta żałoba
komu pomnik stawiają synku
gdzieś po wybojach będę cię wiózł córeczko
i będą uciekać z nas sny
jak spod nóg droga
zamiast kołysanki
zgrzyt zazębiających się krzyżowych ramion
terkot kół
w szorstkiej pieszczocie
nadzieja i zguba
***[pośród gruzów mężczyzna grał na skrzypcach…]
pośród gruzów mężczyzna grał na skrzypcach
przypomniał mi się fortepian dziadka
to jak klawisze ulegały jego palcom
moja definicja magii
bez której dom przestał brzmieć inaczej niż salwa
niż głuche uderzenie
od którego pobrzękiwały w szafie szklanki
mężczyzna grał coś skocznego
matka powtarzała że nad grobami nie wypada
a przecież groby były wszędzie
aż po horyzont
to nieprawda że skrzypce potrafią tylko łkać
te śmiały się zwinnymi ruchami smyczka prześlizgując się pomiędzy rzuconym granatem a zawleczką
pomiędzy płomieniem a ciałem którego nie zdołał polizać
pośród gruzów mężczyzna grał na skrzypcach
pomyślałam o nim jak o kimś bliskim
może dlatego że sprawił mi radość
a może było mi to potrzebne do życia
mężczyzna grał coś skocznego
i chyba nie mógł się zatrzymać
myślałam wtedy że w końcu pęknie struna
on że muzyka to modlitwa
która podnosi z kolan