Gołębie
W Piotrkowie na Krzywdzie – śródmiejskim parku utworzonym po II wojnie światowej – spotkać można różne odcienie szarości. Jedynie zieloność drzew równoważy monotonię. Na tym tle powstała fotografia rodziny. Za naszymi plecami brudna, pomarszczona ściana muru jak zmęczona twarz Dziadka, któremu cudem udało się wrócić z frontu. Nieopodal pod klonem kilku jego kolegów rozgrywa partyjkę szachów. Jedyna rozrywka w mieście emerytów. Nic nie wróży zmącenia spokoju. Młody chłopak zaczyna biec z kromką chleba, gołębie zrywają się. Trwa pościg. Nie przypuszczaliśmy, że ukrywa się ich tu tak wielu. Wirujący taniec ptaków. Chłopak biegnie co sił w nogach. Już nie jest sam.
Park im. Poniatowskiego
Pierwszy pocałunek, białe spodnie i wierzba ramionami sięgająca stawu. Skłamałeś, że miałeś już taki park i dziewczynę w takich spodniach. Nie usiadłam ci na kolanach i obeszłam staw kilka razy. Te same drzewa od lat
i kaczki wodzące za mną wzrokiem. Chciałam pokazać je osobie, którą pokocham. Wielki park z ogrodem botanicznym, mini raj. Tam zabierała mnie Babcia. Kuzynka opowiadała, że kiedyś kazano jej pilnować małej siostrzenicy, która wyślizgnęła się znienacka z jej rąk. Glony w stawie ściągały dziewczynkę na dno. Przechodnie pomogli wydostać się na brzeg. Pytam, gdzie byli wtedy dorośli? Dorośli snuli plany na wieczór.
Kamienica
Lubię starą część miasta. Każda tkanka w moim ciele oddycha tamtymi czasami. Mówisz: Czuję się jak w XV wieku. Głęboko w szafie chowam wszystkie suknie, bibeloty i puzderka. Niechcący tłukę pozytywkę – laleczkę z saskiej porcelany. W dzieciństwie utożsamiałam się z nią. Wyciągam adidasy i podkoszulki
z nadrukiem ikony popkultury, lecz to nie mój świat. Mój wciąż oddycha na strychach i w podziemiach miasta. Zapachowi kamienic nie dorównają najlepsze perfumy. Słyszałam o tajemnej drodze od Zamku Królewskiego do Jezuitów. Przepraszam, jestem Batyą, która zwiedza wszystkie kościoły i tam słyszy głosy Aniołów – swych dworzan. Słyszę także instrumenty dęte na wszystkich pogrzebach.
Wieża ciśnień
To moja latarnia morska w środku miasta. Zagląda wprost do mojego okna.
W Sylwestra na jej szczycie mienią się światła i neony, przenosząc mnie na drugi brzeg. Serce miasta pulsuje każdego dnia, dociera do tkanek. Jakie uczucia wzbudzała przed laty? Kiedyś planowano w jej wnętrzu stworzyć muzea i kawiarnie. Wspaniała perspektywa, kawiarnia w latarni. Widzisz dogasające świece w oknach domów, słyszysz zapomniane pacierze. Mówią do ciebie – Jesteś zbyt sentymentalna i tkliwa. To tylko budynki, w dodatku stare, nowoczesna infrastruktura to przyszłość miast. Buduj. Przecież trzeba płynąć
z prądem rzeki, by wpaść do morza. Jaka rzeka, takie morze.
Basen
Moja pierwsza kurtka jeansowa. – Nie wychodź z domu, bo będziesz cała mokra. Kilka wiader wody, woda ze szlauchu, worek z wodą zrzucony z balkonu. Warto było się poświęcić. – Co zrobiłaś z kurtką? Księżniczka lubiła skakać do wody i po drzewach. – Przecież ona chce być jak inne dzieci. Fikołki na trzepaku, baza w krzaku i pióra. To pióra Anioła! Prawdziwego Anioła? Zastanawiałam się wtedy, czy to naprawdę możliwe? Piórko przechowywałyśmy starannie na dnie szuflady. A Ty stałaś, Mamo, na brzegu i patrzyłaś jak próbuję zrównać się z linią wody. Miałam 11 lat i nauczyłam się pływać ze strachu.