11/2024
***
chlupią
mi w duszy
tłumione słowa
cisza
zasiała się makiem
kiełkuje we mnie
bez pozwolenia
***
Czy wolno być smutnym
tak po dziurki w nosie
z wysmarowanym uśmiechem
dopóki patrzą
w miękkim łóżku
i z kocem chroniącym od zmierzchu
smutnym
w kokonie bujanym
i Stróżem Aniołem
na krzesełku obok
tak po prostu
na opak
i w pełni szczęścia
tłumacząc się
z zasmarkanego samopoczucia
pyleniem
słoneczników
i astrów
***
Nie ma już we mnie potrzeby smutku
sprzedałam na pchlim targu za grosze
kupiła pani w słomkowym kapeluszu
żaląca się na stół z powyłamywanymi nogami
świeczkę zbyt pachnącą
i tę co nie pachnie wcale
zamknęłam wczoraj co marudne
i otwieram dzień
widokiem świerków zielonych
na jednym przysiadł kos
z pomarańczowym
słońcem na dziobie
i pałaszuje swoje śniadanie
z widokiem
jeszcze chwila leniwa
i naciągnę poranek na duszę
zaraz sąsiad zapuka na herbatę
zrobię taką naszą bez mleka
przy której poskubiemy
wczorajsze drożdżowe od mamy
gdzieś za drogą pies ujada na poranne ptaki
anielę się w tych dźwiękach zapomnianych
pierwszy raz od dawna czuję
w sobie nadchodzącą wiosnę.