fbpx
+48 736-84-84-44
Zaznacz stronę

Demony – Heimito von Doderer

Trzytomową powieść „Demony” stanowczo odradzam niewytrwałym czytelnikom z następującego powodu: książka jest bardzo długa, gdyż liczy prawie 1100 stron. Została napisana drobnym drukiem, miejscami już nieczytelnym. Wielu osobom może wydawać się bardzo nużąca, monotonna i jednostajna. Wielu innych zaryzykuje stwierdzenie, że nawet nudna… I wszyscy czytelnicy będą mieli rację. Kto jednak przeczyta tę lekturę, będzie miał satysfakcję, że tak łatwo nie zrezygnował z przyjemności poznania prozy Heimito von Doderera. Wydanie, które czytałam, pochodziło z 1985 roku. Autor powieści „Schody Strudlhofu albo Melzer i głębia lat” dał się poznać jako pisarz drobiazgowy, dokładny i skrupulatny. Świadczą o tym podawane daty, dni tygodnia i miesiące oraz opisywane pory roku lub święta. Wiemy, że przy szerokiej Wallensteinstrasse w cukierni u Freudenschussa były znakomite „murzynki”. Czytelnik dowiaduje się, w których dzielnicach mieszkał Georg Geyrenhoff, a zmieniał mieszkania dość często ze względów praktycznych. „W 1926 roku, jeszcze na długo przed nastaniem chłodów, przeniosłem się na willowe przedmieście; nie uważałem zresztą bynajmniej XIX dzielnicy miasta, Döblingu, za rodzaj osiedla dla emerytów. Nie miałem żadnych planów na przyszłość i nie zamierzałem rozpoczynać tam jakiegoś nowego okresu życia; mojego odejścia z czynnej służby państwowej także nie traktowałem przecież w ten sposób” – zapisuje kronikarz.

            Na początku powieści dowiadujemy się, że narrator występuje w pierwszej osobie i jest nim radca departamentu Georg Geyrenhoff. Zajął się spisywaniem wydarzeń i do tej czynności podchodzi bardzo ambitnie. Odszedł z pracy w ministerstwie, żeby poświęcić się opisywaniu życia wiedeńczyków w 1926 i 1927 roku. Nieważny okazał się fakt, że po rezygnacji z pracy zawodowej stracił sporo pieniędzy. Pisanie kroniki uznał za swoje najważniejsze zadanie. Aby tworzyć kronikę życia wiedeńczyków, Geyrenhoff prosi o współpracę inne osoby, które chętnie spisują wydarzenia i je przekazują.

            Prozaik Heimito von Doderer wprowadza bardzo dużo bohaterów, część z nich znana jest czytelnikowi z innych jego powieści. Właśnie w „Schodach Strudlhofu…” pojawia się kronikarz Georg Geyrenhoff, który w „Demonach” będzie narratorem opisującym bardzo dużo wydarzeń i wiele miejsc, a prawie wszystkie są związane z różnymi dzielnicami Wiednia i okolicami. Ta wielowątkowa powieść splata losy różnych postaci niekoniecznie się znających. Wiele wydarzeń – początkowo tajemniczych i zagadkowych – wyjaśnia się po latach. Nie brakuje nawet wątku kryminalnego oraz wątków o innej tematyce.

            Można dojść do wniosku, że natura ludzka nie zmienia się tak, jak byśmy tego bardzo pragnęli mówiąc, że kiedyś ludzie byli inni. Wydaje się po lekturze „Demonów”, że są tacy sami jak wszędzie. Pobierają się, kochają, rozchodzą, romansują, wychowują dzieci, pracują, uczą się, kłócą, oszukują, prowadzą nielegalne interesy, jedni sympatyzują ze sobą, inni dystansują się względem siebie, popijają alkohole, chodzą do restauracji, żyją ustalonym trybem. René Stangeler pisze artykuł o procesie czarownic zwanych burtnicami, a Dwight  Williams zajmuje się motylami, niektórzy angażują się w politykę. Kobiety w sile wieku walczą z nadwagą. Dla pani Klarysy piątek był dniem ważenia. Na kartce w tabelkach zapisywała swoje pomiary. Była to kartka z tabelką „swoich zmartwień”, czyli wagą. Znalazł się jeden śmiałek Kajetan von Schlaggenberg, który w pewnym okresie swojego życia, uwielbiał TP, czyli Tęgie Panie. Prawie oszalał na ich punkcie. Potem – na szczęście – przeszła mu ta mania prześladowcza. Trudno wymienić wszystkich bohaterów występujących w powieści. Nie wiadomo, kto jest główną postacią, bo takich jest bardzo dużo. Niektórzy z nich są na krótko, aby potem zniknąć i nagle znów się pojawić… Podobnie jest z wydarzeniami. Pani Mary K. uległa wypadkowi, o czym informuje się czytelnika w powieści „Schody Strudlhofu…”. W „Demonach” są wielokrotne nawiązania do tego zdarzenia, które miało miejsce 21 IX 1925 roku po południu. W książce „Demony” mamy dokończenie jej historii związanej z wypadkiem. Przez cały rok przebywała w klinice ortopedycznej w Monachium, gdzie uczyła się chodzić na protezie. Nie jest jednak dokończona cała opowieść o pani Mary K. Zaczyna nowe życie nie tylko dlatego, że dzięki ogromnemu wysiłkowi zaczęła chodzić, ale i z innego – bardzo ważnego – powodu.

            Fabuła obejmuje lata I wojny światowej, a także II wojny światowej aż do 1954 roku.  O czasach wojen światowych jest kilka lakonicznych wzmianek („Jako młody historyk był pod każdym względem zapóźniony na skutek wydarzeń dziejowych i czterech lat pobytu w niewoli rosyjskiej…”). Narrator patrzy na wydarzenia z perspektywy 28 lat. Akcja powieści zamyka się w granicach 1926 i 1927 roku. Jednym z najważniejszych był pożar w Pałacu Sprawiedliwości poprzedzony ulicznymi manifestacjami i starciem różnych ugrupowań politycznych. Nim wybuchł pożar, odbywały się w okolicach Wiednia spotkania frakcji. Pod koniec stycznia 1927 roku doszło do strzelaniny. Frontowcy strzelali z broni myśliwskiej do socjalistów. Starcie skończyło się zabiciem dziecka i opiekuna. Natomiast przed podpaleniem gmachu doszło do splądrowania sklepów, zamieszek i burd ulicznych. Okazało się, że część demonstrantów była niezorientowana w sytuacji i podjęła haniebne działania. Zginęli ludzie.

            W wielu fragmentach książki narrator podkreśla swoją rolę, wypowiadając się w pierwszej osobie (zdecydowałem się, zacząłem prowadzić, pozostałem, skorzystałem). Może chce zdyscyplinować czytelnika, by uważnie śledził akcję i fabułę („jak sobie czytelnik może jeszcze przypomina”). Zdarza się też, że narrator z siebie czyni jedną z postaci.

            Wiele osób jest opisanych w sposób komiczny, a różne zdarzenia i zachowania ludzi budzą rozbawienie czytelnika. Matka jednej z bohaterek – Irma Siebenschein – cierpiała na 2358 chorób rocznie. Gdy jeden z bohaterów powieści – Leonard Kakabsa – wyznawał miłość ukochanej, całował ją nie tylko po rękach, ale i nogach, z których jedna była sztuczna. Mistrz krawiecki Jirasek – stały bywalec lokalu „Café Kaunitz” – mówił, że jest lekarzem i ludzi w tym lokalu trzeba poddać „psychiatryzacji”… Kolejny opisany gość tego lokalu introligator Hirschkron „tułał się jak grzeszna dusza po piekle”. Na podstawie dialogów można rozpoznać poszczególne postaci. Towarzyski baron von Eulenfeld, który lubił rozmaite trunki, miał swój sposób wypowiedzi. Często używał słów dosadnych. Bardzo łatwo rozpoznać jego sposób mówienia. „Ukryte dziecko” to według niego butelka z alkoholem. Należało też odróżniać „dzieci małe, średnie i duże”, czyli butelki o różnej pojemności. Autor powieści „Demony” przywiązuje dużą wagę do zmysłu dotyku, słuchu, smaku, węchu i wzroku. Jednym z motywów jest odwoływanie się do zapachu lawendy oraz kamfory.

            Autor powieści „Demony” reprezentuje kierunek zwany weryzmem, czyli „stylem prawdy” lub „życiowego prawdopodobieństwa”. W jego prozie wszystko jest opisane w sposób realistyczny. Pojawia się dużo postaci z różnych warstw społecznych Wiednia, wątków i zdarzeń, które pokazują odbiorcy obraz ówczesnego społeczeństwa. Czy można się w nim doszukać rozkładu warstwy mieszczańskiej? Skąd tytuł „Demony”? Krytycy piszą o „zdiableniu” lub „zadiableniu” jednostki. Czy chodzi o uwikłanie człowieka w życiowe sprawy? Czy o inny sposób pojmowania swojej roli w społeczeństwie? Czy narzucanie swojego zdania innym? „Demonizmu nie doszukuje się D. [Doderer – przypis B.C.] w niezwykłych, satanicznych osobach, lecz w ludziach pospolitych, mieszczuchach” – piszą autorzy w „Małym słowniku pisarzy niemieckich, austriackich i szwajcarskich”. Co zapowiada pożar w Pałacu Sprawiedliwości? Sprawa do dyskusji…

            Zachęcam czytelników – mimo tej uwagi na początku – do sięgnięcia po lekturę „Demonów” Heimito von Doderera.

Skip to content