fbpx
+48 736-84-84-44
Zaznacz stronę

Jeśli szukacie miłości, możecie zobaczyć ją wszędzie. Mieliście takie sytuacje, że dopowiadacie sobie historię, którą widzicie?

To nie jest jakaś wielka umiejętność- zobaczyć więcej, ale nie zaraz tam jakąś mroczną tajemnicę czy coś potwornego, tylko miłość. Stać się twórcą.

*

            Tak sobie patrzyłam na tych dwoje, siedzących w czułym spokoju na obskurnych paletach udających ławki, w miejscu, gdzie dobrze było dawno, dawno temu lub może tylko w założeniu, a potem życie zweryfikowało plany i silne postanowienia.

            Na szczęście rosną tu drzewa, może ze trzy. Choć jeszcze niewysokie, są z tych co to rosną uparcie, dając cień i jako takie ukojenie w upale. Dodają kolorytu, tworzą złudzenie oddzielenia od świata i namiastkę parkowej alei. Zwłaszcza wtedy, kiedy przymrużą oczy i zostaną w swoim świecie. Przecież do prawdziwego parku nie pójdą! I wstyd i niebezpiecznie.

            Ona otula go swoimi chudymi ramionami, głaszcze delikatnie, tak delikatnie jakby jej ręce i jego ramiona były z puchu i w puch się zanurzały. Czasami całuje lekko. Tak, jak całuje się dzieci. Nie ma miejsca na namiętność, pożądanie, żądze, wyobraźnia podsuwa jedynie normalność – kąt, gdzie możesz rozwiesić swobodnie pranie, odwrócić się mimochodem i uśmiechnąć jak na filmie.

            On trzyma głowę na jej ramię, przytula się bezwiednie. Nie oddaje pieszczot, ale nie musi; tutaj nie ma nic typu: coś za coś. To zwykłe życie, a chwila pierwsza od dawna, w której czuje się bezpiecznie.

            Kombinuję: dać im imiona? Dorobić historię? Rodzina, szkoła, ulica, pierwsza miłość, papieros, kieliszek, kreska? Bez sensu. Piękna jest chwila.

            Odrzuca włosy, jest lekko spocona i zdrętwiało jej ramię, ale potrzeba okazania mu czułości zwycięża. Dokłada starań, żeby nie zburzyć jego spokoju, odpoczynku. Nadal wyprostowana gładzi jego twarz, odgarnia włosy, próbuje zajrzeć w oczy, ale tak, żeby nie zmienić pozycji, żeby nie budzić, nie zaburzać chwili.

            O! Poruszył się. Podniósł głowę. Jest spokojnie. Nie odrywa się od niej, dalej trwają w spokoju. Teraz i on już niebezwiednie, przytula się do niej. Obejmuje ją, przytulają się. Ona nadal głaszcze jego plecy i ramiona, ale już jakoś inaczej, jakby ciężej.

             Teraz, próbują utrzymać wspólnotę uścisku, ale już wiem, że chwila przeminie, że zobaczyłam, co chciałam.

            On prostuje się i podnosi. Wiem, że właśnie minęła faza, że wrócił do świata, że nic z tego co przeżył, nie dotyczyło go. Wydarzyło się w innym doświadczeniu, które na pewno nie było jego.

– Chodźmy – powiedział.

Odeszli. Mało romantycznie: bez objęć, bez głaskania; za to ze znużeniem.

 Może była to dla niej jedyna szansa, żeby okazać mu swoje uczucie, dać upust czułości, kochać całą sobą…

Może on jednak coś czuł, bo błogi spokój to niezwykłe doznanie.

 *

             Kiedy mówi do niej: Jedyna, obie wiemy, że nie kłamie. Kiedy bierze jej torebkę czy siatkę z zakupami, patrzy w oczy znienacka schylając się i podglądając, bo ona jakoś nigdy nie podnosi głowy, wiemy, że jest najważniejsza. Idą obok siebie i nie rozmawiają. Nie potrafią. Obojgu brakuje słów.

Wszystko ułatwia piwo. Im więcej piwa, tym większe porozumienie.

Głębokie rozmowy, dalekosiężne plany, marzenia o podróżach, wyobrażenia jak ma być, jak wygląda to życie, które za chwilę będzie ich.

To ja jeszcze skoczę po piwo.

I ona ma już zaręczynowy złoty pierścionek, sukienkę ślubną, prawdziwy ślub i prawdziwe wesele.

On ma całkiem nowy garnitur, siedzi dumnie w rozkroku, piją go buty, ale nie sygnet, który od niej dostał.

Kolejne piwo.

Kochają się coraz bardziej i coraz głośniej. Nie, nie – to nie okrzyki ekstazy i uniesienia seksualnego, nie szczytowanie ani jego ani jej. Awantura. Taka zwykła, pijacka, bezsilna i chwiejąca się w każdą stronę.

 Kolejny raz i kolejne piwo. Scenariusz kolejnego odcinka już znam.

 Biorą ślub. Kolejne piwo i kolejny raz: Jedyna moja.

Urządzają mieszkanie i siebie.

Dlaczego w jej synu widzę jego? Cichy jak ona.

Marzenia ma o markowych ubraniach, długonogiej blond dziewczynie, pieniądzach, które są skądś.

Powtórka? Pętla? Społeczna zaciska się na szyi, jak każda inna.

 -Pójdziesz po piwo – szepcze ona.

 *

 Zobaczyłam już, co miałam zobaczyć. Miłość, słabość, pragnienia i żądze narkotyczno-wódczane widzę nieustannie.

Skip to content