10/2024
…góra rodzi rzekę
…nakazał górze, aby wydała rzekę;
poczuła dotyk jego palca.
Wtedy stał się ranek
i w brzasku nieba góra rodzi rzekę;
jest bezimienna jak świat,
do którego bieży,
i jak losy, którym będzie świadczyć;
rzeka nazywa skałę, skałą,
poznaje radość, jaką daje
spływ kaskadami i wolność;
gdy wpłynie w dolinę,
nazwie ją doliną.
Nie dostrzega czasu,
lecz czuje przemijanie,
które nazwie życiem.
O zmierzchu słońce
wchodzi do rzeki,
jak purpurowy sen,
nad brzeg nadchodzi wiatr
kojący znój dnia…
To tylko pierwsze doznania,
nic więcej.
Gdy gaśnie niebo, szum rzeki
staje się senny
i będzie tak do zarania,
gdy rzeka odnajdzie pierwszy kształt
złamanej gałęzi
niesionej nurtem,
czerwień przelanej krwi
pierwszego zabitego człowieka,
i słoność łez
pierwszej człowieczej matki.
Suavium
…gdy odchodziłaś w pełni słońca
twój odchodzący cień zakwitał na mijanych skałach,
po miejscach gdzie stawiałaś stopy, odnajduję ślady w fosyliach.
Moja krew lśniła jeszcze na twych nabrzmiałych wargach,
gdy przeistaczałaś się w krzew i czerwienią pękały pąki,
a wiatr przyniósł mi rychło twój piżmowy zapach…
Tylko nocą
…pytany o Ciebie powołuję się na Twoje słowa,
mówiłaś: mnie nie ma; nie ma zamków na piaskach,
miłości bez dotyku, ekstazy bez miłości,
nie ma róż, które by kwitły nocą, bez słońca.
Gdy Ciebie śnię, przychodzi do mnie cisza,
gdy rozmawiam z Tobą – zapisuję wiersze,
gdy myślę o Tobie – tęsknota gra symfonię,
gdy trzymam Cię w ramionach – nie wierzę.
Gdy Ciebie kocham, wiatr smaga Twoje włosy,
deszcz rosi Twoje nagie ciało, a suknie Twoje
przemieniają się pod dotykiem moich rąk
w kwiaty i pachną jak róże piżmowe, które
tylko nocą kwitną…
Pisałem do Obywatela N.
„Ty myśliłbyś, że z Paryża teraz do Ciebie piszę
Tą przepłynionego Sekwaną, która co noc
Samobójstwo lub zbrodnię falami swymi
W płachty chłodne otula przy drącym blasku gazu.”
- K. Norwid: „List do Bronisława Z.”
I.
…na wiatr nie szczekam, dobry pies, między stolikami grzecznie
o jedną kartkę papieru skomlę, by do Obywatela N. list napisać:
pieśń Ci gołębiem posyłam, poeto! Pytasz co słychać?
Sto marek zarobiłem na czarno na dachu fabrycznej hali…
– Herr Ober, einen Kugelschreiber und Bier, auf Kredit schreiben!
Z Niemiec do Ciebie piszę, gdzie książki palili, a Tobie wydali poezyje!
II.
…ty wiesz co to samotność! właśnie, pusta knajpa nocą,
obrusy wiszą na stołach jak halki, tylko nogi z drewna;
sto marek, po marce za nogę, a ile Tobie płacili za wiersze?
Stoją nogi stołowe szeregami; chciałaby może pójść marszem,
ale ja szmatą mokrą miedzy nogi po moje marki sięgam
i ją tylko widzę tej nocy w mokrą wpatrzony podłogę…
III.
Ewa, taka jedna z Polski, skoczyła z dachu, odeszła na zawsze,
a ja mam znów sto marek, za toalety ekstra; pieniądze leżą na ziemi,
no tutaj przynajmniej na ścianach polskie znajome fraszki…
Wieczorem siedziałem długo, długo nie mogłem zasnąć,
pisałem list; nie, nie do Ciebie, do poety, który był tutaj obcy
i zasnąłem nad nieskończonym listem do Obywatela bez Polski…