W cyklu wywiadów: ,,Bohaterowie sztuki z cienia” chciałbym przedstawić osoby, które podziwiam, a które mimo dużego szacunku, jakim obdarza je branża i środowisko, pozostają wciąż mało rozpoznawalne poza nim. Z wielką przyjemnością pragnę zaprezentować Czytelnikom te rozmowy, które pozwolą odkryć artystów z cienia: rysowników, malarzy, fotografów, czy też ludzi związanych ze światem kinematografii.
Warto podkreślić, że wywiad ten, którego głównym bohaterem jest kolumbijski reżyser mieszkający na co dzień w Los Angeles, został przeprowadzony na rzecz polskiego Kwartalnika Artystycznego ,,Ypsilon” przez paryskiego reżysera, który niebawem wyrusza na Ukrainę nakręcić swój kolejny film. Można więc śmiało stwierdzić, że tych kilka słów ma charakter międzynarodowy i eklektyczny.
Kiedy mój polski przyjaciel zaproponował mi przeprowadzenie wywiadu na rzecz jego magazynu, od razu zapytałem: czy musi to być osoba związana z Polską lub Francją?! Od razu bowiem przyszła mi do głowy myśl, że może właśnie nadarza się okazja, by spełnić swoje marzenie o przeprowadzeniu rozmowy z człowiekiem, który zainspirował mój własny projekt: Miguelu Ortege. Bardzo dziękuję i mojemu przyjacielowi z Polski i mojemu rozmówcy z Kolumbii, że pozwolili mi przeprowadzić tę rozmowę.
Laurent Cantinieau
Wywiad z Miguelem Ortegą
Miguel Ortega to reżyser, który zaczynał swoją przygodę w świecie Hollywood jako twórca efektów 3D dla takich produkcji, jak ,,Silent Hill”, ,,The Sopranos” oraz ,,Superman. Powrót.” Następnie spełniał się jako twórca postaci dla licznych filmów, wśród których można wymienić superprodukcje ,,300”, ,,Thor” czy też ,,Evan Wszechmogący”. Pozostaje w tej dziedzinie jedną z wiodących osobowości w Los Angeles. Jednak zdecydował się na pójście własną drogą, przejście za kamerę i poświęcenie się tworzeniu własnych filmów.
Czy mógłby Pan opowiedzieć w kilku słowach o sobie i swojej pracy?
Nazywam się Miguel Ortega. Jestem reżyserem i specjalistą z zakresu cyfrowych efektów specjalnych (VFX artist) rezydującym w Los Angeles. Przez blisko 15 lat pracowałem jako twórca efektów do filmów Holywoodzkich, teraz już skupiam się wyłącznie na realizacji swoich projektów.
Zauważyłem, że rzadko jest Pan w wywiadach pytany o Tran Ma. Czy mógłby nam Pan zdradzić o kogo chodzi i jaka jest jej rola w pańskiej drodze zawodowej?
Pewnie nie będę obiektywny w odpowiedzi na to pytanie, ale Tran jest najzdolniejszą osobą, jaką znam. Jest moją drugą połową zarówno w sztuce jak i w życiu. Jest to według mnie jedyna ze znanych mi osób, która potrafi dojść do doskonałości we wszystkim, co jej zlecam. I to mimo faktu, że początkowo może nie mieć o danym zagadnieniu pojęcia. Jest moją muzą.
Jakim projektem aktualnie się Pan zajmuje?
Pracujemy teraz nad adaptacją długometrażowej produkcji „The Ningyo” wytwórni Thunder Road Pictures (producentem jest m. in. John Wicka). Równolegle pracujemy też nad scenariuszem do horroru, który chcemy niebawem nakręcić.
Osobiście śledzę Pana karierę od czasów ,,The Green Ruby Pumpkin”, film ten uważam za znakomity. Dowód na to stanowi chociażby fakt, iż mimo że powstał 12 lat temu, wciąż pozostaje aktualny i świeży. Biorąc pod uwagę, jak szybko efekty specjalne stają się przestarzałe, należy tutaj podkreślić jego wyjątkowy majstersztyk. Czy mógłby Pan opowiedzieć nam więcej o tym projekcie?
,,The Green Ruby Pumpkin” był naszym reżyserskim debiutem. Było to też nasze pierwsze doświadczenie w tworzeniu projektu od a do z. Jak przy większości naszych projektów, wszystko zrobiliśmy w naszym salonie. Tran i ja – sami wymyśliliśmy i stworzyliśmy od podstaw wszystkie efekty specjalne. Nie mieliśmy wtedy pojęcia, jak to zrobić, dlatego jeszcze bardziej cieszy mnie komplement pod adresem tego filmu. Trzeba wziąć pod uwagę, że kiedy zabieraliśmy się za ten projekt, zajmowaliśmy się zawodowo jedynie rzeźbiarstwem, więc nasza praca stanowiła tylko mały wycinek w całym procesie tworzenia efektów specjalnych. ,,The Green Ruby Pumpkin” ma już na zawsze wyjątkowe miejsce w naszych sercach. Zresztą do dziś zachowaliśmy dynie z tego filmu.
Co według Pana różni te dwa projekty, jakimi są ,,The Green Ruby Pumpkin” i ,,The Ningyo” ?
Kiedy stworzyliśmy ,,The Green Ruby Pumpkin” zaskoczył nas rozgłos, jaki ten film uzyskał w Hollywood. Pierwotnie liczyliśmy na to, że wypracujemy sobie miejsce w świecie reklamy, jednak ten projekt w przeciągu kilku miesięcy otworzył nam drzwi do wszystkich dużych wytwórni. Problem tkwił jednak w tym, że wszystkie scenariusze, jakie nam proponowano tyczyły się kina dla młodzieży. Bądźmy szczerzy, nie było tu mowy o kinie wartościowym, dobrym jakościowo. I mówię to będąc prawdziwym ambasadorem filmów animacji, miłośnikiem książek Harry’ego Pottera i absolutnym fanem ,,Gwiezdnych wojen”. ,,The Ningyo” zostało tak zaplanowane, by być przeciwieństwem ,,The Green Ruby Pumpkin” i to zarówno na poziomie atmosfery, jak i na poziomie technicznym. Chcieliśmy zrealizować film: z aktorami, dialogami i stworzyć bardziej dopracowaną historię (około 24minutową).
Porozmawiajmy o popularności ,, The Ningyo” w branży filmowej.
,,The Ningyo” jest 24minutowym filmem inspirowanym japońskim mitem Ningyo (figury człowieczo-rybnej) i jej przetrwania. Jest to zarazem film: historyczny, fantastyczny i przygodowy, który tak jak poprzedni był w całości nakręcony w naszym salonie. Jego realizacja zajęła około 4 lata. Wymagało to od nas porzucenia zawodów wykonywanych i skupienia się na filmie w stu procentach. Szczerze, nie potrafię wymienić, ile było efektów specjalnych, ale myślę, że coś ponad 100. Do tego trzeba dodać ponad 12 postaci, podwodne plany i inne elementy fantastyczne.
To prawda, że film miał duży rozgłos, to było dla nas jak Święty Graal: umowa produkcyjna z Thunder Road Pictures, z którym właśnie wchodzimy w fazę castingową.
Pracował Pan przy efektach specjalnych w dużych produkcjach. Kiedy zdecydował Pan o przejściu do reżyserii?
Podczas mojego pobytu w CAFEFX, jeden z moich kolegów, zresztą polski reżyser i artysta z zakresu efektów specjalnych, właśnie kończył swój własny krótkometrażowy film, i to mnie zmotywowało do pójścia jego śladem. Chciałem zająć się czymś więcej niż wyłącznie tworzeniem postaci dla filmów innych artystów. Mimo że ,,Thor” czy ,,300” były ogromnymi projektami, moja obecność i moja praca nie miały dużego wpływu na końcowe dzieło, beze mnie film byłby pewnie taki sam. W przypadku ,,The Ningyo” wszystko co w nim dobre i złe – jest wyłącznie moim dziełem. Gdyby nie było Miguela Ortegi, nie byłoby ,,The Ningyo”. I to ma dla mnie bardzo duże znaczenie. Pewnego dnia stwierdziłem: zachowajcie te pieniądze, i opuściłem wytwórnię. Czas pokaże, czy to była najlepsza, czy najgorsza decyzja w moim życiu. Nic jeszcze nie jest przesądzone. Proszę wrócić z tym pytaniem za 5 lat (śmiech).
Czy kiedy opuścił Pan pracę, by rozpocząć przygodę z ,,The Ningyo”, miał Pan chwile zwątpienia? Czy czegoś Pan w związku z tym żałuje?
To jest jedyny sposób na robienie nowych rzeczy – bez planu b. Idziesz na żywioł i patrzysz, co się wydarzy. Mam tak już od czasu, gdy uczyłem się jeździć rowerem. A uczyłem się tego w Narodowym Parku Everglade, wypełnionym aligatorami. Gdybym się przewrócił, skończyłbym jako przekąska dla tych zwierzaków, więc się nie przewróciłem. To prawdziwa historia!
Powróćmy do uczuć i emocji, które są wspólne dla wielu artystów: szczególna wrażliwość, zwątpienie, niepewność. Jak Pan nad nimi panuje?
Ciągle wątpię. Jestem wypełniony obawami, jak każdy z nas. Codziennie zastanawiam się nad tym, czy moja decyzja była dobra, czy właśnie nie jestem w trakcie ponoszenia porażki. To naturalne, jesteśmy jedynie dziećmi uwięzionymi w dorosłych ciałach, którym brakuje wiary w siebie. Trzeba wykorzystać ten strach, dać z siebie wszystko, by przekuć go w motywację, energię i siłę.
.
Żyje Pan w Los Angeles, środowisku mocno rywalizujące, gdzie reżyserowie i młodzi aktorzy z całego świata udają się z nadzieją na spełnienie swoich marzeń. Poza tym, że jest to miasto mocno konkurencyjne, jest to też miasto bardzo drogie, jak to wygląda z Pańskiego punktu widzenia?
To co mi pomaga, to fakt, że prowadzę dwa razy w tygodniu zajęcia w Gnomon School of VFX (przyp. red. Gnomon School of VFX – to jedna z najbardziej prestiżowych szkół efektów specjalnych na świecie). Założyciel i właściciel szkoły Alex Alvarez jest dla mnie i dla Tran prawdziwym aniołem stróżem. Po prostu pomógł nam sprawić, że to wszystko stało się rzeczywistością. Nie mam wątpliwości, że bez niego nie byłoby to możliwe. Jeżeli chodzi o konkurencję, Tran i ja ją uwielbiamy, stanowi nasze paliwo.
Gdyby zależało to wyłącznie ode mnie, to zamieszkałbym w Paryżu. To nasze ulubione miasto. To też miasto, w którym znajduje się strój nurkowania, który zainspirował ,,The Ningyo”.
Jakie są Pana aktualnie rozpoczęte projekty w toku?
Długometrażowy film: ,,The Ningyo”, o którym już mówiłem. Film dla młodzieży inspirowany Muppetami i innymi podobnymi filmami, który staramy się stworzyć w pełnym zakresie w programie Unreal (przyp. red. Unreal to darmowy program do gier wideo, szeroko używany w środowisku kinematografii. Służył między innymi do stworzenia serialu ,,Star Wars” i ,,The Mandalorian”). I praca nad wspomnianym horrorem.
Gdyby miał Pan udzielić rady komuś, kto chciałby pójść w pańskie ślady, co by mu Pan powiedział ?
Mamy tylko jedno życie, więc… róbcie to, co kochacie! Jeżeli mamy upaść, to z oponami rozgrzanymi do białości, z butelką tequili w ręku, z najwyższego klifu jaki możemy znaleźć. Przynajmniej będziemy mieli poczucie, że daliśmy z siebie wszystko… ile osób będzie w stanie tak powiedzieć?
* * *
1) Dear Miguel Ortega, can you introduce yourself ?
Hi, I am Miguel Ortega. I am a Colombian-born Director and VFX artist currently living in Los Angeles, California. I worked in the creature VFX industry for 15 years and now focus my time entirely on creating my films.
2) I noticed that few interviews have asked you to talk about Tran Ma, well, what can you tell us about her !
Well, obviously, I am super biased, but Tran is the most talented person I know. She is my partner in art and life. She is the only person I know who can become very good at any task you assign her even if she has no experience. She is my muse.
3) What are you doing at present ?
We are working on the feature film adaptation of our short films, „The Ningyo.” It is being produced by Thunder Road pictures (john wick) and we are also writing a smaller scale horror film that we hope to do soon.
4) Personally, I have been following you since The Green Ruby Pumpkin, which I already found extremely successful. 12 years after its release, this movie is still of excellent quality, and when we know how special effects age, this long period of last evidently shows its quality. Can you tell us a little more about how the project was born?
The green ruby pumpkin was our first attempt to do everything. Like most of our projects, We shot it entirely in our living room, and Tran and I did all the VFX work. We had no idea what we were doing at the time, so I appreciate the compliments on the VFX. We were sculptors professionally, but we had never done entire shots ourselves. It still holds a special place in our hearts, and we still own the pumpkin to this day.
5) According to you, what are the differences between your two projects, the Green Ruby Pumpkin and the Ningyo?
When we finished the green ruby pumpkin, we were surprised to see the attention it got from Hollywood. We were only expecting to break into commercials, but we were sitting at all the major studios within a few months. The problem is all the scripts we were getting were very kiddie in nature(and not good kid films at that). I say this as someone who loves animated movies, loves harry potter books, and loves Star Wars. The ningyo was created to be the total opposite tonally and technically. We wanted to work with dialogue, actors, and longer form (24+ minutes).
6) Let’s talk about the reason why you are famous for insiders, Take the Ningyo: Tell us please how it happened from the beginning.
The ningyo is a 24+ minute film inspired by the Japanese myth of the Ningyo and early conservation. Its 24-minute long period-fantasy-adventure film is shot almost entirely in our living room. It took close to 4 years to make and required us to leave our jobs and focus on this full-time. I don’t know how many VFX shots it does, but it has over 100 easily and over a dozen creatures, submarines, and many other fantastical elements. It got a lot of attention and ended up getting a production deal with Thunder Road Pictures, which we are currently casting on.
7) You were in special effects and were already working on important films. When did you decide to start directing?
During my time at CAFEFX, One of my coworkers, a polish director/VFX artist, had just finished his own short film, and it inspired me to do more than create monsters for other people’s films. The reason is although THOR or 300 were huge movies to work on, if I didn’t exist, the movie would still have been made all the same. However, the ningyo, for better or worse, is my creation. If I didn’t exist, neither would the ningyo. And to me, that meant something. So I said screw the money, and I left the industry. It will either be the best decision or the worst decision I ever made. I am still not sure. Ask me in 5 years
8) When you left your job to start the Ningyo adventure, did you do it without any doubt? And would you say now that you regret ?
That’s the only way to do anything—no plan B. You jump in the fire and figure it out. Maybe it comes from how I was taught to ride a bicycle, I was taken to the everglades national park, which is filled with alligators, and I learned there. If I fell, I’d get eaten. So I didn’t fall. This is a true story.
9) To come back to the feeling that most of the time artists know doubt and uncertainty, how did you manage it?
I have doubts all the time. I am filled with insecurities, just like we all are. There’s not a day where I don’t worry if my decision was right or if I’m going to fail miserably. That’s natural. We’re all just insecure children in adult bodies. Use the insecurity to push yourself and be the best you can be.
10) You live in Los Angeles, an ultra-competitive environment, where every director or aspiring actor in the world looks forward to going. In addition to being ultra-competitive, it is an extremely expensive place, more expensive than Paris. How does a director experience this daily?
The thing that has helped me a lot is I teach two days a week at Gnomon School of VFX, The owner of the school Alex Alvarez, has been a guardian angel for Tran and me, He has really helped us make this all possible. And we probably would not be able to do this otherwise. As for competition, tran and I love competition. We use it as fuel. PS. If I could live anywhere it would be Paris. It is our favorite city, and the location of the original diving suit which the ningyo is inspired by.
11) What are your present projects?
The ningyo feature film, A kids-friendly project inspired by the muppets and such, we’re trying to do this entirely in unreal and a feature horror film.
12) If you had the opportunity to talk to someone who wants to follow your example, (hahaha), what advice would you give ?
We got one shot at this life… So do what you love. And if we fall, then we fall with the tires on fire, a bottle of tequila 500mph off the highest cliff we found. But, at least we gave it our all. How many can say that?