09/2023
miejsce
jest takie miejsce
tam gdzie zrodził się świt
z gładką skórą pachnącą mlekiem
tam wszystko jest jasne
nie czujesz bólu
a na języku rozpływa się
zawsze słodki smak
i wciąż jest
do czasu gdy wypadłam
przez otwartą nagle bramę
a może powiekę
cały czas próbuję
nie zapomnieć
przyglądam się rysom
pęknięcia rozrastają cienkimi liniami
tworzą gęstą sieć przybliżeń
oddalenia mają kształt nieregularny
jak brzegi rzeki
niewzruszenie niesie swoje wody
ku częstszym stanom zawieszenia
w próżni trudnej do wypełnienia
coraz mniej rewersów
śladów na piasku
które można ukryć w metaforach
kiedy przyjdzie czas zbierania
dojrzałych jabłek w starym sadzie
pochylone nisko nad ziemią gałęzie
przypomną o pokoleniu które zbierało
tak niedawno swoje owoce
w różowych poświatach
przy otwartym oknie księżyc w pełni
przynosi nadzieję na subtelność
czerwień jest inna na granicy
pozwala na rozpoznanie imienia
po miliardach lat gwiezdnych
gdy spadnie ostatni deszcz meteorów
nawet kiedy nie spojrzysz wprost
rozpoznasz kolor moich włosów
pachnie już sierpniem
to nic że mogę przeoczyć
niektóre znaki widoczne
po obu stronach drogi
widoki nabierają innego wymiaru
kiedy odchodzenia stają się normą
jak codzienne robienie zakupów
zapisane z góry na dół słowa
stają się tylko namiastką
wypełnianie wolnych przestrzeni
między drzewami kwiatami
spojrzenia stają się poważne
na jeszcze letnim tle zdarzeń
w dłuższych zatrzymaniach
liczenie spływających kropel po szybie
oczyszcza myśli ze zbędnych przywiązań
do tego co minęło chwilkę temu