09/2023
***
kiedy byliśmy młodzi
nie mierzyliśmy pulsu
rytm wystukiwał każdy nowy
dzień
nie szukaliśmy za wszelką cenę
przyszłości
na nią miał przyjść jeszcze czas
zrzuciliśmy maski
których brak – jeszcze
– wczoraj
zrzucał nas z krawędzi
życia
nikt nie umierał
stając się małą kropką pośród
wielkich – tego świata –
plam
Carpe noc
w największej ciszy rodzi się krzyk
w nocy
kiedy większość śpi
nie potrafię uśpić myśli
setki porad, artykułów, rad –
– tęsknota za czymś ulotnym
czego nikt nie wypowie
ścieżki ozdobione stwierdzeniem carpe diem
którym nie sposób uchwycić
nocy
nikt o niej nie mówi
zastanawiam się więc
jak uchwycić ciemność i noc?
Szkicowniki z domu
z każdej ściany zwisają obrazy
na haku tworząc kontury historii
i brudu
tamten marynarz ściskając mocno ster
w mglistych oparach sztormu i napięć lin
w przydrożnych korytarzach
nie zauważył nic
ojciec przechadzał się szybko
a potem wolno
zagospodarował miejsce, by patrzeć
na ster
dyskretnie oddychając spoglądał na leki
dziesiątki pozornych złudzeń przydatności
nie wiedział już nic
Przed powrotem
Babcia ma w domu cztery glukometry
każdy wróży inną przyszłość
codziennie rano rozgrywa się ten sam film
Idziemy do lekarza, babcia czeka
na jego kolejny wers jak na
odcinek serialu albo następny
pociąg wówczas gdy pierwszy
właśnie odjeżdża
Niby normalnie, dwieście na czczo
dziewięćdziesiąt jeden lat – stwierdza
A jednak przed powrotem do domu
patrz, mówi babcia, pokazując palcem,
tam wstąpimy na sernik
Pod jego masą można dostrzec
jej bunt