10/2024
źródło
słowa można zastępować innymi
powstało tyle synonimów
tylko miłość pozostaje
bez zamiennika
jeszcze cisza
uparte milczenie
boi się słów
aby niczego nie pominąć
troska o szalik
kiedy zimno
o głód aby mieć siłę
nie trzeba mówić zbyt wiele
wystarczy usiąść nad rzeką
i czekać na dłoń położoną
znienacka na ramieniu
i poznać
że źródło wciąż bije
cumulonimbusy
woda jest głębsza niż myślisz
święty Augustyn
wypłukujemy piasek i żwir
czysta woda przelewa się przez palce
przed nami światłość i ciemność
w głowach kłębią się pytania
jak warstwowe chmury
wędrowcy zatrzymali się tutaj
wierzą w moc kamieni
wytatuowali loga świata
na łydkach i ramionach
szukają zrozumienia rzeczy
wiedzą że woda drąży skałę
lecz chcą odnaleźć sacrum
w herbacie z miodem
potykają się
a ktoś przybywa z pomocą
jak zawsze od setek tysięcy lat
twarze ogrzewa słońce
zrastają się rany
trzeba iść przed siebie
luzować sznurówki
gdy przyjdzie czas
przeczekać deszcz
***
późną jesienią spadł śnieg
przedwcześnie
a ty otarłeś się o miłość
pod białym kocem
pełne drżenia ciało w objęciach
tysiąca zimnych słońc
może wiosną wyrośnie z ziemi
kwiat piękniejszy niż ten
który kwitł i umarł
porzucony nagle
to tylko lęk
a ja tak bardzo lubię
się śmiać
i tańczyć nawet w deszczu
trzaski, szelesty, mgły
przychodzą niespodziewanie
jak zabłąkany wędrowiec
pukają w szyby wkradają się w umysł:
przygarnij wpuść
poczuj na ciele
gałęzie drzew a może myśli
zamienione w deszcz
uderzają w parapet staccato
listy pisane starannie na ozdobnej papeterii
dłonie pachnące geranium
(podobno ma moc uzdrawiania)
wszystkie bibeloty z dna puzderka
przypominają że mogli być obok siebie
jacyś my i jacyś oni
gdyby nie czas gdyby nie los
zerwanych więzi
jak pajęcze nici
przeprowadzka we mgle
na drugi koniec świata
a jednak wszystko żółknie
pokrywa się rdzą
to tylko skrzypienie drzwi
nie stoi w nich człowiek