11/2024
oobe
we śnie przemierza ulice wielkich miast
szuka kogoś nadaremnie
wciąż opowiada te same historie
aby ktoś wreszcie zrozumiał
wtedy odetchnie z ulgą
że nie jest strzępkiem
przypadkowych zdarzeń
swetrem przeznaczonym do sprucia
bo szydełko zgubiło się w czasie pracy
słowa się kończą
kiedy kończy się świat
nie kończą się inne
a w oknach wciąż twarze starych kobiet
czekają aż ktoś spojrzy w ich stronę
wyjście z trybu incognito
wychodzisz z cienia
masz tę samą parasolkę
z którą skakałaś przez kałuże
padał rzęsisty deszcz
jego krople uderzały
w małe pory roku
uczyłaś się nazw kwiatów
po łacinie
spisywałaś niezrozumiałe słowa
w ozdobnym notesie
nim gradobicie rozpuściło sól na ciele
ktoś powiedział że twoje ciało
pachnie pelargonią
dziewczynko z obrazu Zamorskiej
z oczami powstałymi u źródeł
żagiel wciąż ten sam
a ląd nieznany
kiedy wychodzisz z cienia
pachniesz jak dojrzała kobieta
rozdajesz sól
wciąż skaczesz przez kałuże
dandelion
tak trudno otworzyć drzwi
za którymi stoi nieznane
najbezpieczniej mi w sobie
bez chłosty oczu
nie pamiętam adresów
ale każdy detal
zapisane w notesie znaczenie słów
aby ukryć strach
kiedy tną bardziej niż nóż
zdania wypowiedziane bez oddechu
dlaczego ścieli wierzbę spod
balkonu?!
płaczesz za drzewem
widzisz muzykę
słyszysz obrazy
dotykasz niewidzialnego
jesteś dmuchawcem
całym i odległym