10/2024
Tłumaczenie: Agnieszka Żuchowska-Arendt
Gdybym płakał jak winnica
Gdybym mógł
Przebaczyć złodziejom
Co gdy księżyc za chmurami
Włamują mi się do domu
Do obserwatorium
Gdybym mógł
Uchronić innych przed sobą
Jak nas uczą
Sławni przodkowie
Gdybym mógł
przyjąć cudzą niedolę
Jak własną
I podzielić smutek
Jak chleb
Gdybym mógł
Zbudować żaglówkę
Ze słów i snów
I niechaj będą
Fale i sztormy
Gdybym mógł
Wspierać błyskawicę
Szept roślin
I poświęcić się ptakom
Które mnie budzą
I prosić wpierw Niebo
O deszcz
Plony
Trawę i drzewa
Gdybym mógł
Powrócić do dzieciństwa
Mojego dawnego królestwa
Pełnego mleczy i słońca
I odmrozić serca
Dla Poezji
Gdybym płakał
Jak winnica
I jak żuraw
Rozpostarł skrzydła
Wysoko
Wysoko
Wysoko
Biały kruk
Widziałem kiedyś
Białego kruka
Tadeusza Różewicza
Z Vaskiem Popą
Oglądających wystawę
Ze starymi książkami
przy ulicy Księcia Michała
Nie słuchając Baudelaire’a
Ani smutnego szlachcica
Zbigniewa Herberta
Późną jesienią
Pukał do drzwi Dantego
I gdy zburzyli mu dom
Nocne damy
Służyły poecie bronią
I czym tylko chciał w hotelu
Nie wiedząc że Tadeusz
Już dawno uleciał
W gęste słowiańskie lasy
Polować na cienie
I pić rosę